O autokefalii dla Cerkwi działających na Ukrainie głośno mówiło się od kwietnia br. Wtedy to hierarchowie Patriarchatu Kijowskiego i Ukraińskiego Prawosławnego Kościoła Autokefalicznego wraz z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką zwrócili się do Ekumenicznego Patriarchatu Konstantynopola o wystawienie tomosu (aktu) celem powołania Kościoła prawosławnego, który byłby niezależny od Moskwy. Działanie to spotkało się z poparciem ukraińskiego parlamentu i znacznym sprzeciwem ze strony Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego. 14 września jego Synod zdecydował o wycofaniu się ze struktur zarządzanych przez Patriarchat Konstantynopolitański, zawieszeniu (jeszcze nie zerwaniu) kontaktów z Konstantynopolem, rezygnacji z uczestnictwa we wspólnych nabożeństwach czy pomijaniu w modlitwach patriarchy Konstantynopola Bartłomieja. Jak zaznacza w rozmowie z Interią doktor Łukasz Jasina, większe starania o uniezależnienie się Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego od wpływów rosyjskich podjęto już ponad 20 lat temu. - To nie jest wyłącznie efekt tego, co stało się w ciągu ostatnich kilku lat pomiędzy Rosją a Ukrainą. Teraz dążenia do autokefalii spotkały się jednak z pozytywnym poparciem nie tylko na samej Ukrainie, ale także z poparciem Patriarchatu Konstantynopolitańskiego, któremu ciążą próby politycznego zdominowania ze strony Patriarchatu Rosyjskiego - mówi ekspert. Za sprawą autokefalii Ukraiński Kościół Prawosławny uniezależni się od wpływów rosyjskich, stając się kościołem w pełni samorządnym, ze zwierzchnikiem nieodpowiadającym przed jakimkolwiek innym hierarchą wyższej rangi. Ruch Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej Wszczęcie procedury nadania autokefalii potwierdzono 11 października, po zakończeniu trwającego trzy dni Świętego Synodu Patriarchatu Konstantynopolitańskiego. Tego dnia również poinformowano o odwołaniu anatemy (ekskomuniki) dla obecnego zwierzchnika Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego Filareta, nieuznawanego dotąd przez kanoniczne kościoły prawosławne. Synod anulował także pismo z 1686 roku, w którym przekazał Moskwie prawo do wyświęcania metropolity kijowskiego, a Konstantynopol odnowił stauropigię (jurysdykcję) nad Ukrainą. Nie zdecydowano się jednakże na ogłoszenie tomosu o powołaniu niezależnej od Moskwy Cerkwi Prawosławnej. Ukraiński prezydent Petro Poroszenko, od początku wspierający dążenia Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego do uzyskania samodzielności, uznał decyzję Synodu za "jeszcze jeden akt potwierdzenia niepodległości Ukrainy". Uspokajając obywateli, zapewniał jednak, że zarówno on jak i duchowni uszanują chęć pozostania w strukturach prawosławia moskiewskiego. Obradujący w poniedziałek w Mińsku Święty Synod Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, w którym uczestniczył patriarcha Moskwy i całej Rusi Cyryl I jednoznacznie zareagował na postępowanie Konstantynopola. - Zapadła decyzja o pełnym zerwaniu komunii eucharystycznej z Patriarchatem Konstantynopola - poinformował dziennikarzy metropolita Hilarion, kierujący Wydziałem Zewnętrznych Stosunków Kościelnych w Patriarchacie Moskiewskim. Co więcej, biskupi prawosławni zaapelowali do pozostałych autokefalicznych Cerkwi o podjęcie analogicznych kroków. - Rosyjska Cerkiew Prawosławna mogła podporządkować się decyzji Konstantynopola, jako starszego patriarchatu. Nie zrobiła tego, bo Konstantynopol osłabił w ten sposób ją i jej znaczenie. Rosyjska Cerkiew utraciła ponad połowę swoich wiernych i parafii, połowę swojej siły ekonomicznej i znaczenie polityczne, zarówno wewnątrz jak i zewnątrz. Władimir Putin może teraz traktować ją jako słabszego partnera, może wymuszać na niej różnego rodzaju decyzje - podkreśla Jasina, pytany o powody ruchu ze strony rosyjskiej. - Putin chce, by Cerkiew Rosyjska bardzo mocno sprzeciwiła się Konstantynopolowi. Patriarcha Cyryl nie ma innego wyjścia. Osłabiony, musi się niestety słuchać decyzji swojego przywódcy. To ogromny błąd, bo może spowodować załamanie pozycji tej Cerkwi na świecie i jej izolację - dodaje ekspert. Wojna religijna Załamanie i izolacja Cerkwi Rosyjskiej nie jest jedyną, prawdopodobną konsekwencją poczynań strony ukraińskiej i rosyjskiej. Jak zauważa ekspert, różnice między nimi mogą doprowadzić do skonfliktowania Cerkwi prawosławnych na świecie. - Cerkwie w różnych jej częściach, także w Europie, jak to w przypadku takich konfliktów, będą musiały opowiedzieć się po którejś ze stron. Na samej Ukrainie na pewno dojdzie do potężnego konfliktu religijnego między ludźmi, którzy będą chcieli zostać przy Moskwie, a tymi, którzy nie będą chcieli tak postąpić - stwierdza w rozmowie z Interią Jasina. Według eksperta Rosja będzie mogła również doprowadzić do obalenia obecnego patriarchy i wprowadzenia na jego miejsce kogoś bardziej podporządkowanego. W opinii historyka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych znaczącą jest kwestia Białorusi, gdzie można zaobserwować dążenia podobne do tych na Ukrainie. Jak tłumaczy ekspert, Rosja nie może pozwolić na to, by Białoruska Cerkiew różniej się od niej oddzieliła, gdyż to jeszcze mocniej pogłębiłoby trwający w jej ramach kryzys. Czy autokefalia może skutkować atakiem wojskowym? - Niebezpieczeństwa ataku wojskowego w tym momencie nie dostrzegam, ale konflikty religijne i quasi- religijne mogą wywołać coś w rodzaju agresji wewnętrznej. Rosja może inspirować różne wydarzenia bezpośrednio na Ukrainie - podkreśla ekspert, dodając, że mimo wielu prawdopodobnych konsekwencji decyzja o autokefalii jest wielkim osiągnięciem Ukrainy. USA ma w tym swój cel? Tuż po ogłoszeniu decyzji o uznaniu autokefalii przez Ekumeniczny Patriarchat Konstantynopola głos zabrał rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow. Podczas jednego z wywiadów uznał on działanie Konstantynopola za "prowokację patriarchy Bartłomieja, podjętą z bezpośrednim wsparciem ze strony Waszyngtonu". Skąd takie stanowisko? Otóż w ramach przygotowań do zapewnienia autokefalii kościoła prawosławnego na Ukrainie Ekumeniczny Patriarchat wyznaczył na swoich egzarchów w Kijowie arcybiskupa Daniela z USA i biskupa Hilariona z Kanady. - Nie zauważyłem i nie mam wrażenia, by akurat w tej sprawie, związanej z kwestiami religijnymi, miały jakikolwiek cel Stany Zjednoczone - mówi Jasina. - Wybór arcybiskupa Daniela i biskupa Hilariona związany jest z wewnętrznymi sprawami kościoła prawosławnego, a także z bardzo silnymi kręgami intelektualnymi tego kościoła podległymi patriarsze Konstantynopola i ukraińskim kręgom migracyjnym, prawosławnym, które przebywają właśnie na emigracji w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie - podsumowuje Jasina.