Ambasadorowie krajów członkowskich przyjęli w piątek w Brukseli mandat do rozmów ws. nowelizacji dyrektywy gazowej, która dotyczy gazociągu Nord Stream 2. Stanowisko Rady UE zawęża stosowanie regulacji, tak że w konsekwencji Nord Stream 2 miałby być objęty unijnym prawem tylko na wodach terytorialnych Niemiec. Ostateczny kształt przepisów będzie zależny od rozmów trójstronnych z udziałem Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego, które będą mogły się teraz zacząć. Buzek: To pozytywna wiadomość "Parlament ma jednoznaczne i mocne stanowisko: na całym terytorium UE, czyli zarówno na wodach terytorialnych, jak i w specjalnych strefach ekonomicznych prawo unijne musi być stosowane" - powiedział PAP Buzek, który będzie odpowiadał za negocjacje przepisów ze strony europarlamentu. Jego zdaniem samo ustalenie stanowiska przez państwa członkowskie to bardzo pozytywna wiadomość, biorąc pod uwagę to, że dwie poprzednie prezydencje, bułgarska i austriacka, nie zdecydowały się na ruch umożliwiający rozpoczęcie negocjacji. Przypomniał w tym kontekście, że Parlament Europejski był gotowy do rozmów od marca. "Żadna z tych dwóch prezydencji nie zdecydowała się na położenie sprawy na stole, a mnożyli pytania prawne, które nie miały żadnego sensu. To jest wielki sukces prezydencji rumuńskiej, to jest przypomnienie nam wszystkim, jakie znaczenie ma prezydencja, bo czasami próbujemy je minimalizować. To prezydencja kładzie na stole konkretne sprawy do załatwienia, prezydencja rumuńska to zrobiła, więc nie można ocenić tego inaczej niż jako bardzo dobrą wiadomość" - powiedział Buzek. Zapowiedź analizy skutków prawnych Szef komisji przemysłu i energii PE zapowiedział głęboką i drobiazgową analizę skutków prawnych zapisu ograniczającego zakres terytorialny dyrektywy gazowej do ostatniego państwa, w którym rurociąg wchodzi do UE. "Mam mandat i będę się stanowczo domagał obowiązywania unijnego prawa na całym terytorium UE, a więc wszystkich specjalnych stref ekonomicznych i wszystkich wód terytorialnych krajów, przez które taki rurociąg przechodzi. To jest moje jasne stanowisko" - powiedział Buzek. "Problem polega na tym"... Zwrócił jednocześnie uwagę, że nawet przyjęcie najbardziej ostrej wersji przepisów, zgodnie ze stanowiskiem Parlamentu Europejskiego, nie byłoby równoznaczne z tym, że Nord Stream 2 nie powstanie. "Problem polega na tym, czy będzie rozdzielenie właścicielskie, czy będzie transparentność taryf, czy będzie dostęp stron trzecich do tego rurociągu, żeby transport gazu tym rurociągiem odpowiadał konkurencyjnemu, bezpiecznemu rynkowi UE. O to idzie. Oczywiście on jest mniej opłacalny dla inwestorów, gdy będzie podpadał pod to unijne prawo, ale budować mogą go w każdym przypadku" - przypomniał europoseł PO. Krasnodębski: Mam bardzo duże wątpliwości - Jeśli okaże się, że to jest tylko listek figowy, a w gruncie rzeczy projekt Nord Stream 2 będzie realizowany, to ja się pod tym na pewno nie podpiszę. Mam bardzo duże wątpliwości, ale zawsze można argumentować, że to jest jedyny możliwy do osiągnięcia kompromis - powiedział PAP zasiadający w komisji energii PE europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski. Jego sceptycyzm dotyczy poprawki francusko-niemieckiej, w której następstwie gazociąg Nord Stream 2 będzie objęty unijnymi regulacjami tylko na wodach terytorialnych Niemiec. Konsternacja w niemieckich mediach Jak podkreślił Krasnodębski, w niemieckich mediach w czwartek i piątek rano widoczna była konsternacja w związku ze zmianą stanowiska Francji w tej sprawie. Najpierw bowiem to Paryż ogłosił, że poprze mandat do rozmów w sprawie zmian w dyrektywie gazowej. Już po przyjęciu stanowiska przez państwa członkowskie media niemieckie podały, że przepisy w tym kształcie nie zablokują budowy Nord Stream 2. "Jeżeliby tak było, to nie jest to pozycja, która wydaje mi się do zaakceptowania przez moją grupę polityczną. Zobaczymy, jak będzie z innymi. Ja będę robił wszystko, żeby w tak ułagodzonej formie nie zostało to przyjęte. Będziemy walczyć o pierwotną pozycję Parlamentu" - ocenił Krasnodębski. "Moim zdaniem ten kompromis francusko-niemiecki idzie za daleko. Nie jest wcale przesądzone, że Parlament Europejski się na to zgodzi, a przynajmniej ja będę robił wszystko, żeby się nie zgodził" - dodał. Negocjacje z KE Przypomniał, że zgodę na przepisy ma też zatwierdzić Parlament Europejski. Negocjacje trójstronne z udziałem prezydencji i KE zaplanowane są na wtorek. Na zaostrzenie przepisów, jakiego chcieliby europosłowie, mogą się jednak nie zgodzić państwa członkowskie. "Zadaniem parlamentarzystów jest to, żeby uzyskać zdecydowanie więcej niż stanowisko Rady, a zazwyczaj we wszystkich negocjacjach tak to wygląda. Końcowy rezultat jest pewnego rodzaju kompromisem" - zaznaczył europoseł PiS. Przypomniał też o presji czasowej związanej z tym, że regulacje powinny być przyjęte przed zakończeniem budowy gazociągu, by był on nimi objęty. Nie wykluczył przy tym, że do kwestii tej PE mógłby wrócić w następnej kadencji po wyborach. Z Brukseli Krzysztof Strzępka