Dramat brytyjskiej rodziny przebywającej na wakacjach w portugalskiej miejscowości Praia Da Luz, zaczął się 3 maja. Rodzice niespełna czteroletniej dziewczynki udali się na kolację do pobliskiej restauracji. Dziewczynkę zostawili w hotelowym pokoju. Państwo McCann co pół godziny sprawdzali, czy dziecko jest w pokoju. Gdy przyszli o godz. 21.30, ich córki nie było. Rodzice zaalarmowali policję i lokalne media. Przy pomocy przyjaciół, specjalistów od PR i obcych, lecz chętnych do pomocy ludzi, o zniknięciu małej Brytyjki dowiedział się cały świat. Dziennikarze nie odstępowali małżeństwa o krok, a artykuły na temat Madeleine ukazywały prawie w każdej gazecie na całym globie. O uwolnienie dziewczynki apelowali politycy, aktorzy, sławni sportowcy. Powstał specjalny fundusz, mający pomóc w jej oswobodzeniu. Sprawą zainteresował się papież Benedykt XVI, który spotkał się rodzicami Madeleine. Jednak policja przez długi czas nie potrafiła odnaleźć porywaczy, a jedynym podejrzanym był Brytyjczyk, mieszkający od lat w Praia Da Luz. Z braku dowodów nie został aresztowany. Po odnalezieniu śladów krwi w pokoju, w którym mieszkała brytyjska rodzina, niektóre media spekulowały, że dziewczynka nie żyje, a w morderstwo zamieszani są rodzice. Jednak kilka dni temu badania DNA wykazały, że krew znaleziona na ścianie pokoju hotelowego, z którego w maju zniknęła Madeleine nie należała do dziewczynki.