Przełom w Caerphilly. Partia Pracy przegrywa pierwszy raz od stu lat
Partia Pracy po raz pierwszy od stu lat przegrała w walijskim Caerphilly. Brytyjscy komentatorzy wieszczą kłopoty premiera Keira Starmera i w najgorszym dla niego scenariuszu - utratę stanowiska. - Nie ma cienia wątpliwości, że to kolejny znak ostrzegawczy dla rządzących laburzystów - mówi Interii prof. dr hab. Jacek Tebinka. Wskazuje też, że prawdziwy test czeka Starmera za pół roku.

W skrócie
- Partia Pracy przegrała wybory w Caerphilly po raz pierwszy od stu lat, ustępując miejsca kandydatowi Plaid Cymru.
- Wynik wyborów wzbudził niepokój wśród rządzących laburzystów, również pod kątem przyszłej pozycji premiera Keira Starmera.
- Rosnące niezadowolenie społeczne, zmiana trendów wyborczych oraz sukcesy partii Nigela Farage'a to wyzwania dla największych partii w Wielkiej Brytanii.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Caerphilly jest najbardziej znane z XIII-wiecznego zamku, a teraz przyciągnęło uwagę politycznych komentatorów. Październikowe wybory uzupełniające wyłoniły tam nowego członka Senedd - walijskiego parlamentu narodowego. Po śmierci Hefina Davida jego miejsce zajmie Lindsay Whittle z nacjonalistycznej partii Plaid Cymru. Zdobył 47 proc. głosów. Drugi był kandydat partii Nigela Farage'a z wynikiem 36 proc. Tymczasem kandydat Partii Pracy, która w tym okręgu wygrywała od stu lat, zajął trzecią lokatę z wynikiem 11 proc.
"Politico" pisze o "katastrofie wyborczej" lidera laburzystów - Keira Starmera. Premiera krytykuje również "Guardian", wskazując na "miażdżącą porażkę" Partii Pracy. Ponadto dziennik powołuje się na rozmowy z parlamentarzystami formacji, w ocenie których za pół roku Starmer może stracić stanowisko szefa rządu.
Czy Keir Starmer rzeczywiście ma powody do niepokoju?
Ukarać rządzących. Dlaczego Partia Pracy przegrała w Caerphilly?
- Nie ma co przeceniać tych wyborów. Nie mówimy o wyborach uzupełniających do Izby Gmin, a o wyborach do narodowego zgromadzenia walijskiego, mającego ograniczone kompetencje - podkreśla w rozmowie z Interią prof. dr hab. Jacek Tebinka z Instytutu Politologii Uniwersytetu Gdańskiego.
Nasz rozmówca zwraca uwagę na zatarcie tradycyjnych podziałów politycznych na przestrzeni ostatniej dekady. - W Wielkiej Brytanii w wyborach uzupełniających, podobnie jak w powszechnych, mamy system jednomandatowy, czyli w okręgu wyborczym zwycięzca bierze wszystko. I zazwyczaj wyborcy mieli tendencję do karania w tych wyborach partii rządzących. Przez ostatnie 10 lat mamy też coraz mniejsze podziały na tradycyjne okręgi laburzystowskie i konserwatywne - komentuje profesor.
- Postawy wyborców są coraz bardziej nieprzewidywalne. Jest coraz mniejsze przywiązanie do tego, że jeśli ojciec głosował na laburzystów, konserwatystów czy liberałów, to ja zagłosuję tak samo. To zjawisko powszechne w całej Europie - mówi dalej Tebinka.
Nasz rozmówca dodaje jednak, że laburzyści nie mogą spać spokojnie. Rządząca w Wielkiej Brytanii partia zmaga się nie tylko z konkurencją i krytyką wyborców, ale również sporami wewnątrz formacji.
"Sytuacja krytyczna" dla Keira Starmera
Laburzyści w Caerphilly przegrali nie tylko z walijskimi nacjonalistami, ale też prawicowymi populistami Farage'a.
- Nie ma cienia wątpliwości, że to kolejny znak ostrzegawczy dla rządzących laburzystów, ale w gruncie rzeczy też dla konserwatystów, choć oni akurat w Szkocji i Walii są słabi. Dla Partii Pracy i konserwatystów mocnym uderzeniem były wybory samorządowe na początku maja, gdzie Reform UK Nigela Farage'a wygrała, zdobyła dziesięć samorządów. Pamiętajmy, że mówimy o systemie partyjnym, który utrudnia nieznanym partiom zdobycie silnej pozycji tak od razu - wskazuje prof. Tebinka.
- Partia Farage'a dostała możliwość rządzenia, zobaczymy jak się sprawdzą. Nie przewiduję jakichś cudów w ich wykonaniu. Natomiast podsumowując, sytuacja polityczna w Wielkiej Brytanii jest dość krytyczna dla obecnego premiera - dodaje.
Natomiast problemy Starmera to nie tylko rosnąca popularność Farage'a. Zmaga się też z nieufnością we własnym środowisku.
Rosnące poparcie dla Reform UK może być dla Starmera poważnym problemem, jeśli chodzi o utrzymanie pozycji lidera w Partii Pracy i tym samym pozycji premiera
- Jest spore niezadowolenie wśród bardziej lewicowych i radyklanie nastawionych parlamentarzystów Partii Pracy w Izbie Gmin. Teraz wybrali Starmerowi jako wiceprzewodniczącą partii Lucy Powell, której on nie chciał. W szeregach Partii Pracy jest coraz większe niezadowolenie i dodajmy, że oni rządzą zaledwie od roku - zaznacza nasz rozmówca.
Największym wyzwaniem pozostaje jednak słabnące poparcie wyborców. Politico prowadzi zestawienie średniej sondaży, z którego wynika, że w ciągu wspomnianego roku wyniki laburzystów spadły z 28 do 19 proc. poparcia. Dlaczego wyborcy odwracają się od Partii Pracy?
- To sytuacja gospodarcza Wielkiej Brytanii, zadłużenie, problemy oczywiście z nielegalną imigracją. Do tego braki w inwestycjach i infrastrukturze. To jest dziedzictwo paru rządów Partii Konserwatywnej i negatywnych skutków brexitu, który wywalczył Nigel Farage. Ale z punktu widzenia wyborcy gdzieś w Walii nie myśli się o wielkiej polityce, raczej o własnej sytuacji ekonomicznej, lokalnej szkole, służbie zdrowia, dochodach - tłumaczy prof. Tebinka.
Rośnie Nigel Farage. "Pożera" konserwatystów
Naszego rozmówcę pytamy o scenariusz wskazany przez "Guardiana", czyli koniec rządów Starmera w maju 2026 roku. Wielką Brytanię czekają wtedy wybory samorządowe w Londynie, w Szkocji i Walii.
- Należy ostrożnie podchodzić do przenoszenia wyniku lokalnych wyborów na sytuację w całej Wielkiej Brytanii. Odnotujmy, że przesunięcie głosów w okręgu Caerphilly nastąpiło nie na rzecz Farage'a, ale na Plaid Cymru, walijską, nacjonalistyczną, ale społecznie lewicową partię - podkreśla Tebinka.
- Na pewno to będzie sprawdzian popularności, dosyć istotny dla Starmera. Tym bardziej, że większość Londynu to okręgi wyborcze w większości głosujące na Partię Pracy. Władza w Londynie znajduje się też w rękach laburzystowskiego burmistrza. Dziś nie sądzę, żeby Partia Pracy utraciła Londyn, ale pół roku w polityce to całkiem sporo - tłumaczy nasz rozmówca i dodaje, że problem mają nie tylko laburzyści. Z popularnością Farage'a zmierzą się również torysi.
- W innych częściach Zjednoczonego Królestwa rosnące poparcie dla Reform UK może być dla Starmera poważnym problemem, jeśli chodzi o utrzymanie pozycji lidera w Partii Pracy i tym samym pozycji premiera. Ale Partia Reform pożera jeszcze w większym stopniu Partię Konserwatywną. Dla konserwatystów to duży problem, że są radykałowie, którzy zdobywają poparcie we współczesnym społeczeństwie. Można powiedzieć, że w Wielkiej Brytanii jest spora klasa średnia, która myśli o stabilności i jest na tyle duża, że utrudnia jakieś radykalne zmiany. Jednak współczesna sytuacja nie tylko w Wielkiej Brytanii, ale w całej Europie jest taka, że coraz mniejsze znaczenie mają tradycyjne klasy społeczne i za tym idzie niepewność na kogo zagłosuje wyborca - podsumowuje prof. Jacek Tebinka.
Jakub Krzywiecki
Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na jakub.krzywiecki@firma.interia.pl












