Wcześniej agencje informowały o wystrzeleniu przez wojska reżimu kilku pocisków krótkiego zasięgu, które pokonały odległość od 70 do 200 kilometrów, po czym spadły do Morza Japońskiego. Rakiety te przez KCNA określone zostały jako "sterowana broń taktyczna". "Celem ćwiczeń było sprawdzenie możliwości operacyjnych i dokładności wielu wyrzutni rakiet dalekiego zasięgu, a także sterowanej broni taktycznej" - napisała KCNA, dodając, że ćwiczenia były nadzorowane osobiście przez przywódcę kraju Kim Dzong Una. Według agencji Kim wyraził "wielką satysfakcję" z sobotnich ćwiczeń i podkreślił, że jego oddziały na pierwszej linii powinny zachować "stan najwyższej gotowości bojowej" i być przygotowane do "obrony suwerenności politycznej i samowystarczalności gospodarczej kraju". Przejaw frustracji Zdaniem ekspertów ćwiczenia północnokoreańskiej armii to przejaw frustracji reżimu w Pjongjangu z powodu zastoju w negocjacjach nuklearnych z władzami USA. Komentatorzy podkreślają, że testy nastąpiły w okresie zastoju w rozmowach, który jest wynikiem fiaska lutowego szczytu w Hanoi z udziałem prezydenta USA Donalda Trumpa i przywódcy Korei Płn. Kim Dzong Una. Korea Płn. zabiega o zniesienie międzynarodowych sankcji gospodarczych nałożonych na ten kraj za jego zbrojenia jądrowe i rakietowe. USA wykluczają jednak ustępstwa, dopóki nie zostaną podjęte konkretne kroki w stronę "całkowitej, możliwej do zweryfikowania i nieodwracalnej denuklearyzacji" północnokoreańskiego reżimu. Pjongjang, który od lat pracuje nad rozwojem broni nuklearnej i balistycznej, w 2017 roku przeprowadził szóstą i zarazem największą dotąd próbę ładunku nuklearnego oraz kilka prób rakiet balistycznych. Po wystrzeleniu międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM) pod koniec listopada 2017 roku reżim północnokoreański ogłosił, że jest w stanie dokonać ataku atomowego na całe kontynentalne terytorium USA.