Mimo że przemoc seksualna (w tym gwałt) jest powszechnym narzędziem wojny, dopiero od kilku lat jest ona obiektem zainteresowania wymiaru sprawiedliwości. I to pomimo wymieniania różnych przejawów przemocy seksualnej w międzynarodowych procesach karnych. Dowody na przemoc seksualną po raz pierwszy przedstawiono podczas procesów przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze. Gwałt nie został jednak uwzględniony w statucie trybunału, dlatego nie można było sporządzić aktu oskarżenia. Gwałt wspomniano tylko w kontekście tortur. W 1948 r. Międzynarodowy Trybunał Wojskowy na Dalekim Wschodzie skazał dwóch wysokich rangą japońskich wojskowych za serię gwałtów popełnionych przez żołnierzy pod ich dowództwem. Gwałt nie został formalnie uznany za zbrodnię przeciwko ludzkości, ale określono go jako nieludzkie traktowanie. IV Konwencja Genewska z 1949 r. uwzględnia ochronę ludności cywilnej w czasie wojny, zwłaszcza kobiet. Art. 27 stanowi, że "kobiety będą specjalnie chronione przed wszelkimi zamachami na ich cześć, zwłaszcza przed gwałceniem, zmuszaniem do prostytucji i wszelką obrazą wstydliwości". Rzymski Statut Międzynarodowego Trybunału Karnego z 1998 r. zawiera obszerną listę aktów ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości i zbrodni wojennych, w tym różne formy przemocy seksualnej, takie jak gwałt, niewolnictwo seksualne, wymuszona prostytucja, przymusowa ciąża, przymusowa sterylizacja. Katalog jest otwarty, bo rozszerza listę o "każdą inną formę przemocy seksualnej o porównywalnej wadze". Aby gwałt był uznany za zbrodnię przeciwko ludzkości, czyn musiał zostać popełniony w ramach powszechnego lub systematycznego ataku wymierzonego w ludność cywilną. Aby traktować go jako zbrodnię wojenną, musi wystąpić podczas konfliktu zbrojnego. Gwałt jest równoznaczny z ludobójstwem, gdy zostanie popełniony z zamiarem zniszczenia w całości lub w części populacji. Prawo międzynarodowe uznaje, że definicja przemocy seksualnej jest neutralna pod względem płci i nie wyklucza istnienia sprawców kobiet lub ofiar mężczyzn. To jednak kobiety są w przeważającej części ofiarami przemocy seksualnej podczas konfliktów zbrojnych. Od 2000 r. Rada Bezpieczeństwa przyjęła 10 rezolucji, z których każda zapowiadała zajęcie się przemocą wobec kobiet w konfliktach zbrojnych i dalsze naciski na uwzględnienie doświadczeń kobiet w negocjacjach pokojowych i odbudowie pokonfliktowej. Pomimo wymieniania przemocy seksualnej w licznych dokumentach międzynarodowych przez dekady była ona uznawana za przestępstwo niewarte ścigania. Podczas gdy polska prawica straszy "masową masturbacją dwulatków", społeczność międzynarodowa poprzez symboliczną deklarację postanowiła uznać przemoc seksualną za zbrodnię, której nie można dłużej ignorować. Przejawem zmiany podejścia (przynajmniej na papierze) było przyznanie w 2018 r. Pokojowej Nagrody Nobla Denisowi Mukwege i Nadii Murad. Pod koniec października 2019 r. laureaci założyli fundusz pomocy dla ofiar przestępstw seksualnych, ze szczególnym uwzględnieniem gwałtów wojennych. Współczucie zamiast pomocy Denis Mukwege to kongijski ginekolog, który całe swoje życie zawodowe poświęcił pomaganiu ofiarom przemocy seksualnej. Do tej pory pomógł ponad 50 tys. kobiet. W 1999 r. na pustej działce w ubogiej dzielnicy na obrzeżach Bukavu we wschodniej części Demokratycznej Republiki Konga założył szpital Panzi. Początek działalności kliniki przypadł na II wojnę w DRK. Do dr. Mukwege trafiały pacjentki, których narządy zostały zniszczone na skutek gwałtów zbiorowych i brutalnego okaleczania miejsc intymnych np. bronią. Zespół szpitala Panzi opracował kompleksowe metody leczenia, które oprócz pomocy stricte medycznej zakładają też wsparcie psychologiczne. Przy szpitalu działa również zespół prawników. Denis Mukwege nie przestaje pomagać poranionym kobietom. Kiedy ogłoszono, że otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla, przeprowadzał właśnie operację, już drugą tego dnia. Nadia Murad została laureatką Nobla w wieku zaledwie 25 lat. Mówi, że jej historia jest największą siłą i bronią, jaką dysponuje. Iracka aktywistka społeczna działająca na rzecz zwalczania przemocy seksualnej sama była jej ofiarą. W 2014 r. wioska Kocho w północnym Iraku, w której mieszkała, została zaatakowana przez bojowników tak zwanego Państwa Islamskiego. Dżihadyści uprowadzili kobiety, między innymi Nadię. Stały się one towarem. Pilnujący ich strażnicy zachowywali się jak sprzedawcy, kiedy dżihadyści dotykali ich ciał, pytali o wiek i sprawdzali dziewictwo. Każdego dnia kobiety były bite i wielokrotnie gwałcone. Nadii udało się wyrwać z koszmaru w 2015 r., kiedy uciekła i osiedliła się w Niemczech. Po latach podkreśla, że wykorzystywanie młodych jezydek nie było spontaniczną decyzją kilku żołnierzy, tak zwane Państwo Islamskie starannie przygotowało akcję pozyskania niewolnic seksualnych. Zaplanowano, jak dostać się do kolejnych domów w Kocho, jak oszacować wartość każdej dziewczyny, który bojownik zasługuje na niewolnicę jako zachętę do dalszej walki, a kto powinien za nią zapłacić. Niewolnicom seksualnym poświęcono nawet osobną część w magazynach propagandowych ISIS, co miało przyciągnąć nowych rekrutów. Denis Mukwege i Nadia Murad poświęcili się kierowaniu uwagi świata na przemoc seksualną w konfliktach zbrojnych. Oboje są zawiedzeni całkowitą biernością polityków. Po odebraniu Nagrody Nobla kongijski ginekolog mówił, że kolejne społeczeństwa są trawione przez wszechobecną obojętność. - Naród kongijski był poniżany, maltretowany i masakrowany przez ponad dwie dekady na oczach społeczności międzynarodowej - wypominał, nie zostawiając suchej nitki nie tylko na rządzie w Kinszasie, ale także na organizacjach mających w statutach ochronę praw człowieka. Nadia Murad wytknęła społeczności międzynarodowej obojętność na ludobójstwo i gwałty na jezydkach dokonywane przez ISIS. - Nie chcę już współczucia. Jezydzi spotykają się tylko ze współczuciem, nigdy z pomocą czy ochroną - podkreśliła. Pod koniec października 2019 r. Mukwege i Murad ogłosili założenie funduszu dla ocalałych (z ang. survivors) z gwałtów wojennych. Global Survivors Fund ma zaoferować każdej osobie dostosowany do jej sytuacji i potrzeb plan pomocy, tak aby efektywnie wesprzeć przepracowanie traumy fizycznej i emocjonalnej. W ramach funduszu będzie można ubiegać się o rekompensatę finansową, dostęp do opieki medycznej, pomoc w kontynuowaniu edukacji czy znalezieniu mieszkania. Projekt ma przyciągnąć fundusze od podmiotów państwowych (rządów) i sektora prywatnego. Celem jest zebranie 100 mln dol. do 2022 r. Prezydent Francji Emmanuel Macron przeznaczył już 6 mln euro, UE obiecała 2 mln, a Niemcy przekazały 200 tys. euro na dobry początek. Utworzenie tego typu funduszu zostało uwzględnione w rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ w sprawie zwalczania gwałtu w konfliktach zbrojnych, która została uchwalona w kwietniu 2019 r. Nie jest ona jednak wolna od konserwatywnej ideologii. W czasie debaty nad tym dokumentem USA lobbowały (skutecznie) za usunięciem słownictwa związanego ze zdrowiem seksualnym i prawami reprodukcyjnymi kobiet. Gwałciłem, bo mogłem Rezolucja Rady Bezpieczeństwa z 2008 r. uznaje, że gwałt i inne formy przemocy seksualnej mogą stanowić zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości lub element ludobójstwa. Do podjęcia takich kroków (jak na organizację międzynarodową - zdecydowanych) niejako zmusiła Radę skala przemocy wobec kobiet, do której dochodziło podczas II wojny w Demokratycznej Republice Konga. Teraz, niemal dwie dekady po tym konflikcie, określanym jako Wielka Wojna Afrykańska, przemoc seksualna wciąż jest powszechna w tym kraju. Demokratyczna Republika Konga, zwłaszcza jej wschodnie regiony (Kiwu Północne i Południowe), stale jest areną rywalizacji licznych bojówek paramilitarnych, które wykorzystują gwałt jako sposób zemsty na wrogich grupach czy do podporządkowania sobie danej wioski. W listopadzie 2013 r. do miasta Minova po przegranej walce z grupą paramilitarną M23 weszli żołnierze kongijscy. Wielu było pijanych, sfrustrowanych, upokorzonych. Przez kolejne dni wyżywali się na kobietach i dziewczynkach. "Zgwałciłem łącznie 53 kobiety" - przyznaje jeden z żołnierzy. "Nie gwałciłem ze złości. Po prostu mogłem robić, co chciałem" - dodaje z brutalną szczerością. Minova została wówczas nazwana światową stolicą gwałtu. Nie sposób oszacować, ile kobiet ucierpiało do tej pory. Podczas napadów na wioski bojówkarze traktują kobiety jako element grabieży. Są one gwałcone godzinami, przez wielu mężczyzn, z użyciem ostrych przedmiotów uszkadzających narządy wewnętrzne. Wiele ocalałych boi się zgłosić do lekarza z obawy przed ostracyzmem społecznym, a nawet odrzuceniem przez rodzinę. Bo gwałt w DRK to nadal ujma dla zgwałconej. Przykładów jest wiele: młodzi mężczyźni z Tshikapy byli zmuszani do gwałcenia swoich sąsiadek. Mamie, mieszkanka miasta Kananga, którą zaopiekowali się Lekarze bez Granic, była gwałcona obok rozczłonkowanego ciała męża i na oczach dzieci. Wiele ofiar gwałtu nie ma pojęcia, gdzie szukać pomocy. Rzadko zgłaszają się na policję, zwłaszcza kiedy w okolicy trwają walki. Sprawcy, nawet schwytani i skazani, często zostają szybko uwolnieni, nie wywiązują się z obowiązku wypłacenia odszkodowania ocalałym kobietom. Przełomowym momentem w walce z bezkarnością przestępstw seksualnych w DRK był proces dotyczący tragedii w Kavumu. W latach 2013-2016 we wsi Kavumu w prowincji Kiwu Południowe ponad 40 dziewczynek w wieku od 13 miesięcy do 12 lat zostało uprowadzonych i zgwałconych. Oprawcy za każdym razem działali według tego samego schematu: po porwaniu ofiara była gwałcona przez jednego lub kilku mężczyzn, często raniona ostrymi przedmiotami, a następnie porzucana na odludziu. Dzisiaj większość z tych dziewcząt cierpi z powodu trwałych uszkodzeń narządów płciowych i traumy psychicznej. Dwie dziewczynki umarły wskutek odniesionych obrażeń. W historycznym dla kongijskiego wymiaru sprawiedliwości wyroku 11 członków lokalnej milicji zostało skazanych za zbrodnie przeciwko ludzkości, morderstwo i gwałty. Sprawa ta jest też wyjątkowa ze względu na skazanie członka parlamentu, którego immunitet został uchylony na potrzeby procesu. Nie było to jednak pełne zwycięstwo. "Dr Denis Mukwege obawiał się, że tak jak w przeszłości również w sprawie dzieci z Kavumu zwycięży bezkarność. Dlatego przyjął wyrok z wielką radością, natomiast mocno potępił brak dostatecznego uwzględnienia reparacji w kongijskim wymiarze sprawiedliwości. Owszem, sprawcy zostali ukarani, ale ofiary nie otrzymały jeszcze żadnego odszkodowania. To dlatego dla dr. Mukwege ustanowienie funduszu odszkodowań dla ofiar przemocy seksualnej związanej z konfliktami zbrojnymi jest tak ważne" - mówi Daniele Perissi, prawnik z organizacji TRIAL International, który współpracował z laureatem Nagrody Nobla. Najgorsze miejsce dla kobiet Na nawet symboliczną sprawiedliwość nie mogą liczyć kobiety z Republiki Środkowoafrykańskiej, gdzie gwałt również jest jedną z częstych taktyk wojennych używanych przez grupy paramilitarne do "osłabienia wroga". Human Rights Watch wskazuje, że w wielu przypadkach do gwałtu dochodzi z rozkazu przełożonych. Szczególnie niebezpiecznym regionem jest południowy wschód, gdzie od wielu lat walczą muzułmańska Séléka (i jej różne odłamy) i chrześcijańska Antybalaka. Kobiety są porywane z farm, gdzie pracują, lub podczas ucieczki w bezpieczne miejsce, a potem gwałcone. Przemoc wobec kobiet jest elementem taktyki wyniszczania konkretnych grup przez bojówki paramilitarne. Gwałcąc i okaleczając je, sprawcy przejmują kontrolę nad ich zdrowiem reprodukcyjnym, co ma zagrozić rozwojowi i przetrwaniu danej społeczności. W 2018 r. Lekarze bez Granic dotarli do ok. 4 tys. kobiet dotkniętych przemocą seksualną w Republice Środkowoafrykańskiej. A tylko w pierwszej połowie 2019 r. szpital prowadzony przez tę organizację w stolicy, Bangi, przyjął 800 ofiar gwałtów. Te liczby to jednak wycinek rzeczywistej skali przemocy wobec kobiet. Rywalizacja między bojówkami dzieli czasem sąsiadów, a nawet rodziny. Wówczas mężczyźni (panowie domu) dogadują się między sobą, by uniknąć skandalu, ignorując zupełnie skrzywdzoną kobietę. Martine, 53-letnia wdowa i matka trójki dzieci, jest pod stałą opieką psychologiczną Lekarzy bez Granic. Podczas krwawych walk w 2013 r. schroniła się w lesie. Tam została wielokrotnie zgwałcona przez bojówkarzy. Jej historia to historia tysięcy innych mieszkanek Republiki Środkowoafrykańskiej. Wysoki wskaźnik przemocy seksualnej, umieralności matek i nastoletnich ciąż sprawia, że ten kraj to jedno z najgorszych na świecie miejsc dla kobiet. Te, które przepracowały koszmar gwałtu, starają się teraz tworzyć sieci wsparcia i odbudowywać zaufanie między zwaśnionymi grupami etnicznymi. Tak powstała piekarnia Abaka, gdzie kobiety uczą się być niezależne finansowo. Z kolei grupa Femmes Debout (Kobiety wstają) przeciwstawia się napięciom religijnym, łącząc w Bangi chrześcijańskie i muzułmańskie wdowy, które uczą się praktycznych zawodów i pomagają sobie przepracować traumę. Gwałty wojenne to często zbrodnie przemilczane. Komu i jak ofiary mogą powiedzieć o swoim bólu, skoro sprawcą jest bojówkarz terroryzujący kolejne wioski? Gwałciciele są bezkarni, bo sądy w regionach ogarniętych konfliktem zbrojnym rzadko działają sprawnie, są zastraszane lub zależne od bojówek. Ponadto przemoc wobec kobiet rzadko jest traktowana na równi z innymi zbrodniami. Przymyka się na nią oko ze względu na mocno patriarchalną strukturę społeczeństw. Brak zdecydowanej reakcji napędza machinę gwałtów. O tej bezsilności i błędnym kole przypomina noblista. "Dr Mukwege zawsze podkreśla, że musimy się starać nie tylko naprawiać krzywdy, ale też im zapobiegać" - mówi Daniele Perissi. "Jego zdaniem jednym z kluczowych elementów zapobiegania jest wysyłanie jasnego i konkretnego komunikatu, że akty przemocy seksualnej nie będą tolerowane, a ich sprawcy zostaną ukarani. Poznając tragedie z Demokratycznej Republiki Konga i Republiki Środkowoafrykańskiej, można się przekonać, że przed nami jeszcze długa droga do celu, który wyznaczył Denis Mukwege" - dodaje. Katarzyna Mierzejewska