Do zamachu na autobus przewożący izraelskich turystów doszło dwa dni temu na lotnisku w bułgarskim kurorcie. Ładunek wybuchowy zdetonował zamachowiec-samobójca. Zdaniem przedstawicieli władz USA, był to atak odwetowy za śmierć kilku irańskich ekspertów jądrowych. Jeden z nich powiedział w rozmowie z "The New York Times", że zamach był inicjowany przez Teheran, a stoi za nim Hezbollah. Dwóch innych, anonimowych informatorów potwierdziło te informacje. Nie chcieli jednak podać żadnych szczegółów. Władze Iranu zaprzeczają, by były powiązane z atakiem terrorystycznym. Rzecznik tamtejszego MSZ zapewnia, że jego kraj potępia wszelkie przejawy terroru. Netanjahu oskarżył Iran Premier Izraela Benjamin Netanjahu już w środę oskarżył Iran o to, że stoi za zamachem w Burgas. Powiedział wtedy: "Ten atak przeprowadził Hezbollah, najważniejszy sojusznik Iranu. To część globalnej kampanii terroru, prowadzonej przez Iran i Hezbollah". I dodał: "Osiemnaście lat po zamachach na budynek centrum żydowskiego w Argentynie, zbrodniczy irański terroryzm znów dotyka niewinne osoby". Premier odniósł się do zamachu bombowego w Buenos Aires z 18 lipca 1994 roku. Zginęło wówczas 85 osób a 300 zostało rannych; także ten zamach przypisano Iranowi. Środowa eksplozja nastąpiła w autobusie na parkingu lotniska Burgas w chwili, kiedy wchodzili do niego turyści. Oficjalnie potwierdzono, że pochodzili z Izraela i że chodzi o zamach. Według świadków przeprowadził go zamachowiec samobójca. Był to pierwszy zamach terrorystyczny w Bułgarii od ponad 25 lat.