W ciągu tygodnia wrak zostanie otoczony płotem i pokryty brezentowym zadaszeniem - informuje RMF FM. Za prace zabezpieczające zapłacą Rosjanie. Będą kosztować milion rubli, czyli 100 tysięcy złotych. O tym, że ruszą jak najszybciej, zapewnił Andriej Jewsiejenkow, rzecznik smoleńskiego gubernatora. Edmund Klich powiedział dziś w Kontrwywiadzie RMF FM, że z punktu widzenia badań przyczyn katastrofy niezabezpieczenie wraku ma niewielkie znaczenie, "dlatego że wszystkie dane są już znane. Wrak cały został, dokumentacja wraku, zdjęcia, wszystko zostało na miejscu zrobione, nie po przewożeniu. Dalej niektóre elementy, agregaty są wyciągnięte i one są zabezpieczone i w związku z tym, to nie całość wraku tam niszczeje". W połowie września minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski powiedział że "wrak prezydenckiego Tupolewa stanowi nie tylko materiał dowodowy, ale wiąże się też ze szczególnymi emocjami członków rodzin ofiar katastrofy, dlatego powinien trafić do Polski jak najszybciej". Niedługo później źródło w rosyjskich organach ścigania poinformowało, że wrak prezydenckiego samolotu Tu-154M nie może zostać przekazany Polsce do czasu zakończenia w Rosji dochodzenia w sprawie kwietniowej katastrofy lotniczej, gdyż jest dowodem rzeczowym w sprawie. "To jest dowód rzeczowy w sprawie karnej, która jeszcze się nie zakończyła" - podała agencja Interfax-Ukraina. Anonimowe źródło zaznaczyło, że Rosja przekazała Polsce dużą liczbę dokumentów dotyczących dochodzenia w sprawie katastrofy samolotu z 10 kwietnia, w której zginęło 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński.