Dzisiejsze rozmowy mają przede wszystkim "oczyścić" przedpole przed ostatnią rundą rokowań 13 grudnia na szczycie w Kopenhadze. Polska będzie walczyć o wyższe rekompensaty budżetowe w pierwszych trzech latach członkostwa. Dania oferuje je tylko na 2004 rok. W polskiej ekipie negocjacyjnej panuje przekonanie, że uzyskamy dodatkowo jeszcze około 500 mln euro. Polski rząd będzie się także starał o korzystniejsze warunki dla rolników. Podtrzymuje tym samym postulat o uzupełnienie dopłat z brukselskich funduszy na rozwój obszarów wiejskich. Duńczycy na razie proponują, by w ten sposób osiągnąć poziom 40 proc. dopłat. (Piętnastka oferuje 25, 30 i 35 proc. dopłat bezpośrednich w pierwszych latach.) Trzecim priorytetem polskiego rządu jest podniesienie zaoferowanych przez Danię limitów produkcji mleka i plonu referencyjnego zbóż służącego do obliczania dopłat bezpośrednich. Polscy negocjatorzy mają także całą listę "drobniejszych" postulatów. Proponują m.in. niższy VAT na ciągniki i maszyny rolnicze oraz na gotowe mieszkania aż po korzystniejsze warunki dla dużych inwestorów w specjalnych strefach ekonomicznych. Przedstawiciele Unii przestrzegają, że trzeba te sprawy "wyjaśnić" przed szczytem w Kopenhadze, bowiem 13 grudnia toczyć się będą co najwyżej rozmowy o żywej gotówce. Tajemnicą poliszynela jest, że jeśli kandydaci wytrwają do końca w uporze, kanclerz Schroeder zgodzi się w Kopenhadze dorzucić jeszcze może nawet miliard euro do unijnej oferty finansowej dla 10 krajów. Na Polskę przypałoby z tego do pół miliarda euro. Komisarz Verheugen mówił z kolei nawet o 2 mld euro "zapasu" w negocjacjach, bo duńska oferta jest o 2 mld euro "tańsza" dla Unii, niż wynikałoby z pułapów wyznaczonych sobie przez Piętnastkę w Berlinie w 1999 roku. Bojowe nastroje w polskiej delegacji Zwiększenie możliwości przenoszenia środków na dopłaty bezpośrednie dla rolników, kwota produkcji mleka, powierzchnia plonu referencyjnego - to główne punkty dzisiejszych negocjacji Polski z UE. Na ostatnią sesję negocjacyjną w Brukseli przybył szef polskiej dyplomacji Włodzimierz Cimoszewicz. Nastroje swojej ekipy minister określił, jako "bojowe". Żartował, że gdy Unia usłyszy polskie postulaty to podejmie decyzję o samorozwiązaniu się. Według wiceministra rolnictwa Jerzego Plewy, Polska będzie występować o zwiększenie z 20 do 25 proc. środków, jakie będą mogły być przenoszone z funduszy rolniczych na dopłaty bezpośrednie. - Tutaj występujemy o zwiększenie tego pułapu z 20 do 25 proc. i możliwość swobodnego kształtowania na każdy rok tych przesuniętych środków - mówił towarzyszącym polskim dziennikarzom Plewa. Dodał, że "ta różnicy poglądów ze stroną unijną jest już niewielka". Według Plewy, polska delegacja wystąpi też o przesunięcie limitu 40 proc. jako maksymalnego poziomu wypełnienia dopłat bezpośrednich. Polska będzie chciała też zwiększenia kwoty mlecznej - produkcji mleka z 9,4 mln ton do 11 mln ton. Będziemy też występować o zwiększenie powierzchni plonu referencyjnego do 3,14 ton z ha, który stanowi podstawę wyliczania dopłat. Unia proponuje 3 tony z hektara. Innym negocjowanym punktem będzie zwiększenie rekompensaty naszej składki do unijnego budżetu. Unia proponuje 443 mln euro. Jak mówił Plewa, w delegacji panuje "skupienie", ponieważ jest to decydujący moment dla polskiej ekipy. Dodał, że za wcześnie jest mówić o możliwościach kompromisu.