Jak powiedział rzecznik Pentagonu Geoff Morrell w wywiadzie dla telewizji CBS News, wojsko będzie prowadzić "bardzo wnikliwe dochodzenie" w sprawie źródła przecieku. Morrell powtórzył zarzut pod adresem WikiLeaks o narażenie na szwank bezpieczeństwa wojsk amerykańskich i NATO w Afganistanie. Powiedział, że ponad 90 000 stron dokumentów przekazanych przez portal trzem dziennikom, w tym "New York Timesowi", zawiera informacje o strategii USA oraz celach ataków. "Dokumenty te zawierają tajemnice, które nie powinny być rozpowszechniane publicznie i mogą potencjalnie zagrozić naszym operacjom i naszym oddziałom w Afganistanie" - oświadczył. Tego samego dnia inny rzecznik resortu, pułkownik Dave Lapan, powiedział jednak, że ujawnione materiały nie należą do najbardziej tajnych. Eksperci zgodnie podkreślają, że nie ma w nich prawie nic, o czym nie było już wiadomo wcześniej Lapan poinformował też, że dochodzenie w sprawie przecieku prowadzi dowództwo wojsk lądowych USA. Jak podał we wtorek "Wall Street Journal", śledczy podejrzewają, że źródłem przecieku jest 20-letni pracownik wywiadu wojskowego Bradley Manning, oskarżony już wcześniej o przekazywanie na zewnątrz tajnych danych. "To ktoś, komu się blisko przyglądamy" - powiedział o Manningu rzecznik Lapan. Agenci prowadzący dochodzenie sprawdzają jego komputery. Manning jednak pełnił służbę w Iraku, podczas gdy materiały ujawnione w poniedziałek na podstawie przecieku do WikiLeaks dotyczą operacji w Afganistanie.