Budzący w zlaicyzowanej i przywiązanej do tolerancji i swobód Belgii kontrowersyjny pogląd prymas wyraził w książce opublikowanej wczoraj w tłumaczeniu na niderlandzki (wersja francuskojęzyczna pochodzi sprzed kilku lat). Po fali protestów, arcybiskup Leonard zorganizował dziś konferencję prasową, gdzie podtrzymał wszystkie swoje wypowiedzi. W książce-wywiadzie prymas Belgii najpierw odrzuca tezę, że AIDS jest boską karą za grzechy. Ale następnie mówi: "Widziałbym w tej epidemii rodzaj immanentnej sprawiedliwości, nie zaś kary. Trochę tak, jak w ekologii: jeśli źle się traktuje środowisko, to ono w końcu źle obejdzie się z nami. Kiedy poniewieramy ludzką miłość, to być może ostatecznie i ona się na nas zemści, bez potrzeby jakiejś transcendentnej interwencji. (...) Poniewieranie fizycznej natury (człowieka) doprowadzi do tego, że i ona obróci się przeciwko nam; poniewieranie głębokiej natury ludzkiej miłości zawsze kończy się katastrofą pod każdym względem". "To obraza dla licznych pacjentów, którzy zmagają się z chorobą, a także ludzi, którzy niosą im pomoc" - głosi komunikat wydany przez flamandzkojęzycznych liberałów. Francuskojęzyczni Zieloni ogłosili, że "zaszokowały ich nieodpowiedzialne i niebezpieczne słowa" arcybiskupa Leonarda. Także inne partie, również centrowe i prawicowe, skrytykowały wypowiedź prymasa, protestując przeciwko piętnowaniu grup społecznych. Flamandzki lewicowy "De Morgen" zarzucił prymasowi homofobię, a francuskojęzyczny, umiarkowany dziennik "La Libre Belgique" o niegdyś katolickich korzeniach, napisał krótko o jego słowach: "niedopuszczalne". Dziś zdystansował się od nich nawet jeden z belgijskich hierarchów: biskup Gandawy Luc Van Looy, który podkreślił, że AIDS jest po prostu chorobą, która powinna być leczona, a chorzy albo nosiciele wirusa HIV nie mogą być "stygmatyzowani ani dyskryminowani". Uznał przy okazji za dopuszczalne trwałe związki homoseksualne. Broniąc swych tez jako "całkowicie przyzwoitych, stosownych i godnych szacunku", arcybiskup Leonard podkreślał na konferencji prasowej ryzyko niektórych form stosunków płciowych. - Według tego, co przeczytałem w licznych naukowych artykułach, AIDS zaczął się szerzyć na początku przy okazji stosunków seksualnych z wieloma partnerami albo też poprzez przedkładanie stosunków analnych ponad stosunki dopochwowe. Mówię po prostu: są czasem konsekwencje naszych działań - powiedział prymas. I podał analogie: "jak się pali ponad miarę, to można się zapewne spodziewać raka płuc. A jeśli się wypija dziennie butelkę whisky - nie twierdzę, że to coś złego - to trzeba być świadomym narażenia na różnego rodzaju skutki, jak marskość wątroby". Uważany za konserwatywnego hierarcha już wcześniej, zanim objął honorowe pierwszeństwo w belgijskim Kościele, budził kontrowersje. Homoseksualizm uznał - powołując się na Zygmunta Freuda - za niedoskonały stopień rozwoju ludzkiej seksualności, a homoseksualistów za "nienormalnych", bowiem zablokowanych w normalnym rozwoju psychologicznym. Wypowiadał się też na temat prezerwatyw, głosząc ich skuteczność w zaledwie 90-95 procentach, co sprawia, że ich używanie "jest jak rosyjska ruletka". W opublikowanej wczoraj książce arcybiskup Leonard wraca do sprawy celibatu księży, która nabrała aktualności w obliczu ujawnionej skali pedofilii w belgijskim Kościele. Prymas stanowczo opowiada się za jego utrzymaniem. - Każdy wie, że większość przypadków pedofilii ma miejsce w rodzinie. Czy to jest powód, by znieść małżeństwo? - pyta retorycznie. Na konferencji prasowej bronił swoich poglądów, twierdząc, że "fakt, że został arcybiskupem, nie pozbawia go swobody myśli".