"Moim podstawowym i najważniejszym obowiązkiem jako prezydenta jest obrona naszego wspaniałego kraju i ludzi" - zaczął swoje wystąpienie w Ogrodzie Różanym Trump. Zapewnił, że wszyscy Amerykanie są "słusznie oburzeni" zabójstwem George'a Floyda. "Jestem sojusznikiem wszystkich protestujących pokojowo" - zastrzegł. Potępił jednocześnie akty wandalizmu podczas protestów. Niektóre z nich nazwał "aktami wewnętrznego terroryzmu". Dla łamiących prawo zapowiedział surowe kary. "Jeśli odmówią, rozmieszczę wojsko" "Poprosiłem dziś każdego gubernatora, by użył Gwardii Narodowej w takiej liczbie, byśmy zdominowali ulice. (...) Jeśli miasto czy stan odmówią podjęcia działań koniecznych do obrony życia i mienia ich mieszkańców, to rozmieszczę amerykańskie wojsko i szybko rozwiążę problem za nich" - stwierdził Trump. Powiedział, że natychmiastowo mobilizuje wszystkie możliwe federalne cywilne i wojskowe środki, by powstrzymać zamieszki i plądrowanie. Trump zakończył swoje przemówienie w Ogrodzie Różanym Białego Domu bez odpowiadania na pytania dziennikarzy. W trakcie jego przemowy z oddali słychać było ostrzegawcze strzały policji do demonstrujących przed rezydencją prezydenta. Trump przed kościołem św. Jana Po przemówieniu Trump wyszedł z Białego Domu i stanął na chwilę przed ewangelickim kościołem św. Jana. W nocy z niedzieli na poniedziałek (z 31 maja na 1 czerwca) w czasie zamieszek podpalono tam piwnicę. Ogień szybko ugaszono. W poniedziałek wejścia do kościoła i piwnicy zabito deskami. By dojść do kościoła, Trump wyszedł na ulicę przed placem Lafayette'a, która od kilku dni jest epicentrum protestów. By zapewnić prezydentowi bezpieczne przejście, policja rozproszyła demonstrantów przy użyciu gazu łzawiącego. Wśród okrzyków demonstrantów ustawionych za barierkami Trump stał przez chwilę przed kościołem, trzymając w prawej dłoni Biblię. Wraz z częścią personelu, który opuścił z nim rezydencję, pozował do zdjęć, po czym wrócił do Białego Domu. Protesty i zamieszki w kilkudziesięciu miastach Zabójstwo Floyda przez policję pod koniec maja w Minneapolis stało się zarzewiem protestów, które rozgorzały w kilkudziesięciu amerykańskich miastach, w tym w Waszyngtonie. W trakcie demonstracji dochodzi do starć z funkcjonariuszami i zamieszek. Dla wielu obywateli USA zabicie 46-letniego Afroamerykanina to nie odosobniony incydent, ale przykład systemowego przyzwolenia na przesadną agresję policji, szczególnie wobec osób czarnoskórych. Od godz. 19 w poniedziałek (1 w nocy w Polsce we wtorek, 2 czerwca) w Waszyngtonie obowiązuje godzina policyjna.