Niektórzy spośród zebranych trzymali transparenty wzywające prezydenta do dymisji. Inni domagali się, by rząd dokonał egzekucji więźniów ze sprzymierzonej z talibami terrorystycznej siatki klanu Hakkanich, którą władze oskarżają o atak. Gdy demonstranci usiłowali przedrzeć się przez kordon policji, funkcjonariusze oddawali strzały w powietrze, by zmusić ludzi do wycofania się. Nie ma informacji o ewentualnych rannych. W środę w wyniku potężnej eksplozji samochodu wyładowanego materiałami wybuchowymi nieopodal ambasady Niemiec w Kabulu zginęło co najmniej 90 osób, a ok. 400 zostało rannych, w tym wiele kobiet i dzieci. Nikt nie przyznał się do ataku. Do ataku użyto ponad 1,5 tony materiałów wybuchowych ukrytych w samochodzie cysternie z wodą. Według MSW, ładunki zdetonował zamachowiec samobójca. Krater, jaki powstał po wybuchu, ma 7 metrów głębokości. Nie jest jasne, co było celem ataku. W pobliżu niemieckiej ambasady znajduje się kilka innych ważnych placówek i urzędów, m.in. siedziby afgańskich ministerstw, rezydencja prezydenta kraju, placówki dyplomatyczne oraz kwatera główna sił NATO w Afganistanie. Wiele z tych instytucji informowało o poważnych stratach materialnych w wyniku eksplozji.