Według Associated Press, prezydent był w schronie przez około godzinę. Jak komentuje agencja AP, nagła decyzja ochraniającej prezydenta Secret Service była dowodem na "roztrzęsioną atmosferę" w Białym Domu, gdzie odgłosy i hasła protestujących było słychać przez cały weekend, a demonstranci walczyli z policją i agentami Secret Service. Protesty miały wywołać podwyższony stan zagrożenia wewnątrz prezydenckiego kompleksu, jeden z najwyższych od czasu ataków terrorystycznych z 11 września 2001 r. Biały Dom odmówił komentarza w tej sprawie. Wcześniej o odprowadzeniu Trumpa do schronu pisał dziennik "NYT". Gigantyczne protesty w USA Według źródeł agencji AP, prezydent miał być "wstrząśnięty" i poważnie obawiał się o swoje bezpieczeństwo. W sobotę (30 maja) Trump wielokrotnie na Twitterze chwalił postawę Secret Service oraz groził, że na tych, którzy przełamią kordon przed Białym Domem, czekają "najwścieklejsze psy i najbardziej złowieszcza broń, jaką kiedykolwiek widział". W amerykańskiej stolicy, mimo godziny policyjnej, w nocy z niedzieli na poniedziałek (z 31 maja na 1 czerwca) ponownie doszło do gwałtownych protestów osób wzburzonych zabiciem przed tygodniem przez policję w Minneapolis Afroamerykanina George'a Floyda. Siły bezpieczeństwa odsunęły część manifestantów z placu Lafayette'a przed Białym Domem. Demonstracje odbywały się w kilku dzielnicach Waszyngtonu. Wielu z protestujących zachowywało się agresywnie. Stojący przed Białym Domem pomnik Tadeusza Kościuszki został zdewastowany. Cokół pomnika zamalowano antyprezydenckimi i antyrasistowskimi napisami.