Zgodnie z tymi zapisami byli agenci nie mają prawa zajmować stanowiska szefów parlamentarnych komisji i wchodzić w skład delegacji parlamentarnych za granicą. Zakazy te są według lewicy dyskryminujące, ponieważ ustawodawstwo bułgarskie nie zabrania pełnienia funkcji publicznych osobom, które są na liście agentów. Zapis ograniczający prawa posłów o agenturalnej przeszłości przyjęto na wniosek centroprawicowej Niebieskiej Koalicji. Posłowie rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) mieli go odrzucić, lecz niespodziewanie poparli go, wprawiając w zakłopotanie swego lidera Bojko Borysowa, który zamierzał mianować szefem parlamentarnej komisji do spraw kultury dyrektora Muzeum Narodowego Bożydara Dymitrowa, dawnego agenta. Dla Dymitrowa stworzono specjalne stanowisko ministra bez teki, odpowiadającego za Bułgarów za granicą. Właśnie obecność Dymitrowa w gabinecie jest argumentem w skardze lewicy. Według jej posłów zakaz nie może obejmować wyłącznie posłów, a nie dotyczyć ministrów. Skarga powinna otrzymać poparcie co najmniej 48 posłów. Lewica ma 40 posłów, lecz wesprze ją 38-osobowy klub partii mniejszości tureckiej Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS). W obecnym parlamencie zasiada 13 byłych agentów - ośmiu z DPS, w tym lider ruchu Achmed Dogan i jego zastępca Lutfi Mestan, czterech z GERB i jeden z nacjonalistycznej Ataki. Ewgenia Manołowa