Do protestów ludności arabskiej w kilku miastach izraelskich doszło już poniedziałek, w tym do starć z policją, która użyła gazów łzawiących w odpowiedzi na kamienie rzucane przez demonstrantów. W Hajfie, Tel Awiwie i kilku innych miastach odbyły się kontrdemonstracje Izraelczyków popierających zatrzymanie statków konwoju. Napięta sytuacja panuje w Jerozolimie, zwłaszcza w rejonie starej, zabytkowej części miasta, gdzie kupcy arabscy ogłosili strajk. Skierowano tam dodatkowe oddziały policji. Wzmocnione siły policyjne skierowano też do Tel Awiwu i portowych miast Jaffa oraz Ashdod, gdzie znajdują się statki zatrzymanego w poniedziałek konwoju. Do dalszego wzrostu napięcia w Izraelu doszło po rozejściu się pogłoski, iż podczas ataku na konwój ranny został jeden z radykalnych przywódców palestyńskich Rajed Salah. Pogłoski tej nie potwierdziły źródła izraelskie. Szczególnie gwałtowne demonstracje odbyły się w Turcji. Tłum atakował izraelski konsulat w Stambule usiłując wedrzeć się do środka a premier Turcji Recep Tayyip Erdogan oświadczył, że "nie będziemy milczeć wobec tego nieludzkiego terroryzmu państwowego". Według mediów, większość z dziewięciu zabitych podczas ataku na konwój to Turcy. Erdogan przerwał podróż po krajach Ameryki Łacińskiej i powrócił do kraju na wieść o incydencie. W Europie do najgwałtowniejszych protestów antyizraelskich doszło w Grecji. W Atenach ok. 3500 osób demonstrowało przed ambasadą Izraela wznosząc okrzyki "Ręce precz od Gazy !" i "Wolna Palestyna !". Wznoszono barykady z opon samochodowych, które następnie podpalano. Doszło do starć z policją, która użyła gazów łzawiących. Do starć z policją w rejonie ambasady izraelskiej doszło również w Paryżu. Ok. 2000 demonstrantów wznosiło okrzyki "Niech żyje wolna Palestyna !". W Szwecji ponad 5000 osób pokojowo demonstrowało przed ambasadą izraelską. Demonstracje na mniejszą skalę odbyły się w Rzymie i kilku innych włoskich miastach. Rządy Grecji, Egiptu, Szwecji, Hiszpanii i Danii wezwały ambasadorów izraelskich domagając się wyjaśnień. Hiszpania i Francja potępiły "nieproporcjonalne użycie siły". Natomiast Niemcy i Stany Zjednoczone wezwały do niezwłocznego zbadania okoliczności incydentu ale uchyliły się od jednoznacznego zajęcia stanowiska. Biały Dom oświadczył, że usiłuje dowiedzieć się czegoś więcej "o tej tragedii". Do protestów przeciwko atakowi na konwój doszło też przed nowojorską siedzibą ONZ, gdzie na nadzwyczajnym posiedzeniu obraduje Rada Bezpieczeństwa.