- Pokojowy protest, który teraz trwa, to jest przerwa, czas równowagi. Władze zastanawiają się nad scenariuszem i mogą wybrać wariant siłowy. Słowa prezydenta sugerują, że właśnie ku niemu się skłaniają - powiedział w sobotę (15 sierpnia) politolog Waler Karbalewicz. W piątek (14 sierpnia) Alaksandr Łukaszenka zwołał naradę Rady Bezpieczeństwa, podczas której zapowiedział, że "nie pozwoli wywrócić Mińska do góry nogami". Powtórzył, że protesty są organizowane zza granicy i "w pierwszych rzędach idą kryminaliści". "Władze przekroczyły próg bólu" Według Karbalewicza początkowo, brutalnie tłumiąc protesty powyborcze, władza działała "racjonalnie ze swojego punktu widzenia". - To był plan, by brutalnością zdusić chęć do sprzeciwu, zastraszyć, zmusić do ustępstw - powiedział ekspert. - W 2010 r. to zadziałało. W dzień wyborów demonstrantów rozpędzono i pobito. W poniedziałek już nikt praktycznie nie protestował. Teraz się to nie udało, bo władze dotknęły jakiegoś bolącego miejsca, przekroczyły jakiś próg bólu i cierpliwości u ludzi. To wywołało efekt odwrotny do pożądanego" - ocenił. Kluczowe, jak wskazał ekspert, jest to, że do protestu włączyli się pracownicy zakładów i instytucji państwowych. - Te tzw. kolektywy pracownicze to jest święta krowa białoruskiego modelu socjalnego, dlatego władze zrobiły krok do tyłu. Teraz myślą nad dalszą strategią - dodał Karbalewicz. "Sobota i niedziela będą kluczowe" Ekspert zwraca uwagę, że dopóki na ulice nie wyszli robotnicy i pracownicy budżetówki, władze nie wychodziły do ludzi. - W ostatnich dniach widzimy ministrów, burmistrzów, a nawet premiera, którzy rozmawiają z protestującymi robotnikami - dodał. Jego zdaniem władze "nie obawiają się buntu pracowników IT, ale robotników - jak najbardziej". - To może być decydujący czynnik - ocenił. - Sobota i niedziela będą kluczowe, by zrozumieć, w jakim kierunku będzie się rozwijać sytuacja. W poniedziałek mogą się zacząć strajki w zakładach, dlatego spodziewam się dość szybkich decyzji ze strony władz - powiedział analityk. W sobotę odbywa się pogrzeb demonstranta, który zginął w Mińsku, prawdopodobnie odbędzie się duża demonstracja. Na niedzielę oponenci prezydenta planują wielki marsz ulicami miasta. "Wypowiedź prezydenta sugeruje, że jest nastawiony na scenariusz siłowy" - Trudno jest prognozować, będąc w trakcie tego procesu, jednak wczorajsza wypowiedź prezydenta sugeruje, że jest jednoznacznie nastawiony na scenariusz siłowy - ocenił Karbalewicz. Jego zdaniem przy złym wariancie władze "mogą np. wprowadzić wojska wewnętrzne (MSW) do niektórych zakładów". - Nie trzeba wyprowadzać czołgów na ulice, by zastraszyć ludzi - ocenił analityk, podkreślając, że jest to wyłącznie jego hipoteza. Z Mińska Justyna Prus (PAP)