"Będziemy zmuszeni użyć broni po to, aby chronić obywateli, by bronić porządku i zwykłych ludzi. Dzieci, które dorastają, żeby one nie widziały tych bachanaliów" - powiedział przedstawiciel MSW w telewizji państwowej. Ostrzegł, że siły porządkowe "humanitarnie użyją broni, w tym ostrej" i "uprzątną z ulic" ludzi najbardziej agresywnych. "Użyjemy broni ostrej wobec każdego, kto podniesie rękę z kosą na funkcjonariusza" - zagroził. Karpiankou powiedział też, że w porównaniami z demonstracjami z minionych lat "takich amoralnych i cynicznych osób", jakie uczestniczą w obecnych protestach, "nigdy nie spotykał". Zapewnił, że nie ma wśród protestujących tych, którzy kochają Białoruś. Porównał uczestników obecnych demonstracji do "zorganizowanych grup przestępczych według zasad z lat 90." XX wieku. Ludzie ci - oświadczył - "chcą awansować spośród bandytów, osób z wyrokami, i zostać albo komendantami polowymi, albo deputowanymi". Na Białorusi od ponad dwóch miesięcy trwają protesty po wyborach prezydenckich z 9 sierpnia, w których według oficjalnych wyników Łukaszenka zdobył ponad 80 proc. głosów. Uczestnicy protestów nie uznają tych wyników i domagają się powtórnych wyborów. Służby bezpieczeństwa regularnie używają siły wobec manifestantów, a za udział w protestach zatrzymano dotychczas kilkanaście tysięcy osób.