W manifestacji przed Cinematheque Francaise dominowały kobiety, głównie ze stowarzyszenia feministek "Osez le féminisme". Wzywały one do oporu wobec tych, którzy chcą chronić napastników. "Nie wolno honorować gwałciciela"- głosiły napisy wznoszone przez uczestniczki wiecu. Kulminacją manifestacji stało się wyrzucenie z Cinematheque dwóch półnagich aktywistek ruchu "Femen". "Zmienił się wiatr historii i trzeba być z kobietami, zbyt długo trwało upokarzanie i dręczenie kobiet" - powiedział Jean-Baptiste Voltuan, przedstawiający się jako zawodowy manifestant i poeta, jeden z niewielu mężczyzn biorących udział w tym proteście. Raphaëlle Rémy-Leleu, rzeczniczka stowarzyszenia "Osez le féminisme", po nazwaniu Romana Polańskiego "uciekinierem" i "zbrodniarzem", napiętnowała francuski Cinematheque za to, że dyrektor muzeum filmu nazwał akcję organizacji feministycznych linczowaniemPolańskiego, co uznała zaantyfeminizm. "Nie jesteśmy przeciw filmom, jesteśmy przeciw hołdowi składanemu gwałcicielowi" - zaznaczyła Marion Georgel, inna rzeczniczka tego stowarzyszenia. Laurent, wykrzykujący: ekstradycja do USA, proces i inne podrzucane przez aktywistki hasła, chciałby, jak powiedział, żeby Polańskiego wydano władzom sądowym USA. W przeciwieństwie do tego, co dzieje się na ogół podczas paryskich demonstracji, uczestnicy tej manifestacji bardzo niechętnie przedstawiali się pełnym imieniem i nazwiskiem i niechętnie mówili, gdzie pracują. Tak było też z 20-letnią Geraldine, która zapytana, czy 84-letni reżyser powinien do końca życia być w więzieniu, bez wahania rzuciła: "Nie ma litości, nie ma wybaczenia dla gwałcicieli". "Nie należy niszczyć starego człowieka" Za kordonem policjantów posuwała się kolejka osób, które szły na pierwszą projekcję retrospektywy. "Idę, ale bardzo się cieszę, że manifestują" - wyznała Anastasia, pracująca w kinematografii. "Trzeba wyraźnie potępić molestowanie i gwałty, ale nie należy niszczyć starego człowieka" - powiedział Alexis, inny filmowiec wybierający się na pokaz. Paryski Cinematheque Francaise odmówił anulowania od dawna planowanego przeglądu. Jego prezes Constantin Costa-Gavras podkreślił w komunikacie, że "Cinematheque nie zamierza zastępować organów sprawiedliwości. Rolą muzeum kina nie jest stawianie kogokolwiek na piedestale moralności". Huffington Post, przypominając, że Polański jest w Ameryce oskarżony o gwałt na nieletniej, dokonany w 1977 roku, zaznacza, że "od tego czasu (Polański) realizował swe najpiękniejsze filmy", przypomina Oscary i Złote Palmy w Cannes i nazywa go "jednym z największych reżyserów XX wieku". "Historia Romana Polańskiego nie zaczęła się wczoraj" - pisze autor artykułu i dodaje, że przez wiele lat media, w tym pisma kobiece, interesowały się przeszłością Polańskiego jedynie jako dziecka uratowanego z getta i męża okrutnie zamordowanej w roku 1969 Sharon Tate. Media sugerują, że wyrozumiałość aktorów wobec Polańskiego wynika z tego, że polski reżyser jest idolem, z którym każdy aktor i każda aktorka chcieliby pracować. Radio Europe1 przypomniało, że gdy w styczniu br. stowarzyszenia feministyczne zmusiły Polańskiego do rezygnacji z przewodniczenia ceremonii Cesarów, czyli "francuskich Oscarów", w jego obronie stanęło wielu artystów, wśród nich kobiety, w tym słynna francuska aktorka Catherine Deneuve. Z Paryża Ludwik Lewin