Dowodzi on, że Norweski Komitet Noblowski, przyznając tegoroczną nagrodę, złamał postanowienia testamentu jego przodka, który przeznaczył dla osób lub organizacji działających na rzecz "braterstwa narodów". Michael Nobel uważa, że dokonania prezydent Liberii Ellen Johnson-Sirleaf i jej rodaczki Leymah Gbowee, które przyczyniły się do zakończenia 14-letniej wojny domowej oraz Jemenki Tawakkul Karman, jednej z czołowych inspiratorek młodzieżowych i pokojowych ruchów demokratycznych nie mieszczą się w definicji działalności pokojowej sprzed ponad wieku. Jego zdaniem, Norweski Komitet posługuje się stworzonym przez siebie, rozszerzonym, a więc nielegalnym pojęciem pracy na rzec pokoju. Mieszkający w Szwajcarii Michel Nobel uważa w związku z tym, że Zarząd Fundacji Noblowskiej z siedzibą w Szwecji powinien interweniować w Oslo, roztoczyć nadzór nad decyzjami Norweskiego Komitetu, a w przyszłości być może wręcz przenieść nadawanie nagrody pokojowej z Norwegii do Szwecji.