O decyzji opozycyjnych ugrupowań Jewgienija Gucuł poinformowała na specjalnie zwołanej konferencji prasowej. Jak przyznała, podjęto już szereg działań, które doprowadzą do utworzenia nieformalnej koalicji. - Nasi koledzy z pięciu partii podpisali się w sprawie współpracy, zjednoczenia partii opozycyjnych, abyśmy mogli wygrać w jesiennych wyborach prezydenckich. Koledzy negocjują też, aby inne partie opozycji dołączyły i poszły razem w jednym bloku - stwierdziła. Wybory prezydenckie w Mołdawii najprawdopodobniej odbędą się 20 października. Obecnie oficjalnie zapowiedziany został start dwójki kandydatów: obecnej prezydent Mai Sandu oraz przedstawiciela ugrupowania Nasza Partia Renato Usati. W mediach głośno mówi się także o starcie m.in. byłego prezydenta Mołdawii Igora Dodona czy też Iriny Vlah, gubernator w regionie Gagauzji. Według najnowszych sondaży liderem w wyścigu po fotel prezydenta jest Maja Sandu, która może liczyć na poparcie na poziomie 30-35 procent obywateli. Obecna głowa państwa wygrywa także w potencjalnych zestawieniach w przypadku drugiej tury wyborów. Mołdawia bliżej Unii Europejskiej? Protest prorosyjskich partii Wraz z wyborami prezydenckimi 20 października w Mołdawii prawdopodobnie odbędzie się się także referendum w sprawie przystąpienia Mołdawii do struktur Unii Europejskiej. Jak informują przedstawiciele prorosyjskich ugrupowań politycznych, w tym Gucuł z partii Sor, siły opozycyjne będą namawiać do udziału w referendum i głosowania przeciwko. - Jesteśmy częścią Republiki Mołdawii i tak czy inaczej powinno się przyjść, ponieważ postępujemy zgodnie z konstytucją (...). Jesteśmy przeciwni wejściu do Unii Europejskiej. Władze w Kiszyniowie od trzech i pół roku próbują nam pokazać, że UE jest dobra, ma rozwiniętą infrastrukturę, jest dobrobyt, są szczęśliwe twarze ludzi. Ale tak się nie dzieje, to nie jest prawda - przekonywała Gucuł. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!