Republikański kandydat na wiceprezydenta Paul Ryan przyjechał w poniedziałek do Karoliny Północnej - gdzie w Charlotte odbędzie się konwencja Demokratów - aby przypomnieć tamtejszym wyborcom o porażkach rządów Obamy. - Nie wiedzie nam się lepiej niż cztery lata temu. Wystarczy spojrzeć na statystyki, dane o bezrobociu i niewielkim wzroście gospodarczym - powiedział Ryan w Greenville w Karolinie Północnej. To samo powtórzył we wtorek rano w wywiadzie w popularnym programie telewizji ABC "Good Morning America". Bezrobocie w USA utrzymuje się na poziomie 8,3 procent. 69 procent Amerykanów - według najnowszego sondażu - uważa, że ich kraj "zmierza w złym kierunku". Wskaźnik zaufania konsumentów do gospodarki spadł do poziomu 66 procent - niższego nawet niż za rządów Jimmy'ego Cartera (prezydenta w latach 1977-1981), kiedy inflacja i bezrobocie przekraczały 10 procent. Uprzedzający atak Republikanów ułatwił we wtorek sam Obama, którego w wywiadzie telewizyjnym w stanie Kolorado zapytano, jaką ocenę wystawiłby sobie za pierwszą kadencję. Prezydent odpowiedział: "niepełną". - Jeżeli nawet prezydent Obama nie może dać sobie dostatecznej oceny, dlaczego naród amerykański ma mu dać kolejne cztery lata rządów? - zapytała retorycznie Amanda Henneberg, rzeczniczka kampanii kandydata Republikanów Mitta Romneya. Prezydenta bronił we wtorek demokratyczny kongresman Chris Van Hollen ze stanu Maryland. - Republikanie liczą na zbiorową amnezję Amerykanów. Liczą, że nie pamiętają oni, że kiedy Obama obejmował władzę, był kryzys i co dzień ubywało kilkanaście tysięcy miejsc pracy - powiedział kongresman. Demokraci przypominają, że za kadencji Obamy uratowano sektor finansowy przed katastrofą, przemysł samochodowy przed bankructwem i uchwalono reformę ochrony zdrowia zapewniającą ubezpieczenia medyczne wszystkim Amerykanom. - Dzięki prezydentowi (przywódca Al-Kaidy) Osama bin Laden został zabity, a General Motors żyje - powiedział burmistrz Chicago Rahm Emanuel, były szef kancelarii prezydenta, w rozmowie z telewizją CNN. Nastroje w USA są jednak złe i z sondaży wynika, że Amerykanie sądzą, że to raczej Romney niż Obama poprawi sytuację gospodarki. Prezydent cieszy się wszakże większą sympatią wyborców niż kandydat Republikanów i dzięki temu szanse obu wydają się wyrównane. W ostatnim dniu konwencji Demokratów Obama ma przemawiać na stadionie przeznaczonym dla 74 tysięcy widzów. Działacze demokratyczni obawiają się, że nie uda się go wypełnić, co byłoby PR-owską katastrofą. Zamówiono autobusy, które mają dowieźć na wystąpienie prezydenta uczniów ze szkół w całej Karolinie Północnej i wiernych afroamerykańskich Kościołów w tym stanie. Rozważane jest jednak przeniesienie przemówienie Obamy do hali Time Warner Cable Arena, w której obrady konwencji będą się toczyć we wtorek i środę i która mieści tylko 20 tysięcy widzów. Z Charlotte Tomasz Zalewski (PAP)