W środę Izba Wojskowa Sądu Najwyższego, rozpatrując apelacje od wyroku uniewinniającego siedmiu oskarżonych, zdecydowała o prawomocnym uniewinnieniu trzech z nich - kpt. Olgierda C. oraz dwóch st. szer.: Roberta Boksy i Jacka Janika. Natomiast sprawy czterech pozostałych - ppor. Łukasza Bywalca, chor. Andrzeja Osieckiego, plut. rez. Tomasza Borysiewicza oraz st. szer. rez. Damiana Ligockiego - skierowano do ponownego rozpatrzenia w pierwszej instancji. Wyjątkowo długi okres Obecny w Sądzie Najwyższym doradca szefa MON i b. dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak powiedział dziennikarzom tuż po wyroku, że jest zdziwiony orzeczeniem w stosunku do czterech żołnierzy, których sprawy zwrócono do pierwszej instancji. Jak podkreślił, tę czwórkę czeka teraz wiele miesięcy stawania przed sądem. - Nie wiem, czy to cokolwiek zmieni, ale to już trwa cztery lata i cztery miesiące. Wyjątkowo długi okres - zaznaczył Skrzypczak. W jego ocenie, trzech prawomocnie uniewinnionych w środę żołnierzy ma prawo dochodzić teraz zadośćuczynienia "za naruszenie godności i honoru żołnierskiego" oraz sposób, w jaki potraktowano ich rodziny - szczególnie w czasie zatrzymania. Pytany, czy nadal jest przekonany, że wszyscy oskarżeni w sprawie Nangar Khel są niewinni, Skrzypczak powiedział, że nie może zmienić swojego zdania. - Nie znam całej sprawy, znam tylko to, co dzisiaj było m.in. wyrażone przez Sąd Najwyższy. W związku z tym nie mam wyrobionego zdania innego niż to, które określiłem lat temu pięć - tłumaczył generał, który już wcześniej publicznie bronił oskarżonych w tej sprawie. Skrzypczak wyraził żal, że w wojsku wciąż nie ma instytucji, która z urzędu broniłaby żołnierzy. - Taka instytucja moim zdaniem jest konieczna - powiedział Skrzypczak. Dodał, że być może ten problem zostanie rozstrzygnięty w ramach szykowanej obecnie reformy systemu dowodzenia i kierowania wojskiem. Mieli określone cele - Jestem pewny, że oni są niewinni, bo oni nie weszli tak, jak ten amerykański żołnierz i nie strzelali do cywilów, tylko mieli określone cele - powiedział z kolei drugi obecny w sądzie generał, pierwszy dowódca GROM-u Sławomir Petelicki, nawiązując do niedawnego zastrzelenia przez żołnierza USA 16 Afgańczyków. - Przykre w tym wszystkim jest to, że młodzi ludzie, którzy narażali własne życie, na ochotnika wysłani przez Polskę do niebezpiecznej misji, przez cztery lata i cztery miesiące nie mogli doczekać się wszyscy tego wyroku uniewinniającego, tylko trzech z nich - ocenił Petelicki. Dodał, że wnioskiem, jaki należy wyciągnąć z tej sprawy jest to, by na przyszłość "lepiej o żołnierzy dbać". MON nie wspiera żołnierzy Emerytowany generał Jerzy Wójcik, b. dowódca 6 Brygady Powietrznodesantowej z Krakowa, w której służyli oskarżeni w sprawie Nangar Khel, powiedział, że wszyscy oskarżeni powinni być jednakowo uniewinnieni. Wójcik ocenił, że prokuratura "z zaciętością ściga naszych żołnierzy". Podkreślił też, że państwo powinno zapewnić kompleksową opiekę prawną żołnierzom. Były dowódca krakowskiej brygady powiedział też, że "obecnie MON nie wspiera w żaden sposób" żołnierzy oskarżonych w sprawie Nangar Khel, bo "zaprzestało finansować obrońców", którzy ich bronili. Dziennikarz INTERIA.PL w Afganistanie - czytaj blog zafganistanu.pl