- Nieprawidłowości dotyczące działalności regionalnego biura Centrum na rzecz Pokoju i Rozwoju Społecznego (CPCD) stwierdzono w trakcie inspekcji - powiedział dziennikowi prokurator Czeczenii Walerij Kuzniecow. Jak dodał, organizacja nie przedstawiła władzom rosyjskim danych na temat wysokości swego finansowania i celów, na jakie będzie przeznaczać wydatki, a także ma zaległości podatkowe na sumę 500 000 rubli (ponad 20 tys. dol.). Poza tym - zaznaczył Kuzniecow - akredytacja CPCD straciła ważność z końcem 2006 r. i "organizacja ta działała nielegalnie na terytorium republiki". Szef biura CPCD Szamchan Adajew określił te zarzuty jako "pozbawione podstaw". Według "Kommiersanta", inny oddział regionalny tej samej organizacji - w sąsiedniej Inguszetii - został już zamknięty na wniosek lokalnej prokuratury. Rosyjscy obrońcy praw człowieka wiążą kroki skierowane przeciwko brytyjskim organizacjom ze sporem między Rosją i Wielką Brytanią dotyczącym działalności British Council w Rosji. 12 grudnia 2007 roku rosyjskie władzy poinformowały, że od 1 stycznia 2008 roku zamykają filie British Council w Petersburgu i Jekaterynburgu, a jako powód podały ich niejasny status prawny. Mimo zakazu obie placówki w poniedziałek, po świąteczno- noworocznej przerwie, ponownie otwarły swoje podwoje. Rosyjskie MSZ wyraziło zdumienie z tego powodu i zakomunikowało, że w tej sytuacji nie będzie wydawać wiz wjazdowych nowym pracownikom konsulatów generalnych Wielkiej Brytanii w Petersburgu i Jekaterynburgu, delegowanym do obsługi ośrodków British Council w tych miastach. Przekazało też, że nie przedłuży akredytacji pracownikom obu placówek konsularnych zajmującym się British Council.