"To była bardzo poważna decyzja, którą musieliśmy podjąć. To nie było nic przyjemnego, ale nie mieliśmy wyboru" - powiedział po głosowaniu przewodniczący komisji wymiaru sprawiedliwości Jerrold Nadler i dodał: "Mamy teraz poważny kryzys konstytucyjny". Barr został uznany winnym obrazy Kongresu, bowiem 2 maja odmówił stawienia się przed komisją wymiaru sprawiedliwości, która prowadzi przesłuchania w sprawie Russiagate. Dzień wcześniej zeznawał na ten temat przed komisją Senatu USA. W środę rzeczniczka Białego Domu Sarah Sanders poinformowała, że Barr "nie zastosuje się do bezprawnych i lekkomyślnych żądań" Kongresu. Wynik głosowania komisji sprawiedliwości zostanie teraz zarekomendowany całej Izbie Reprezentantów, która także podda go pod głosowanie. Jeśli Barr znów zostanie uznany winnym, prawdopodobnie oznaczać będzie to początek długiej batalii sądowej między Białym Domem a kontrolowaną przez Demokratów Izbą. Obraza Kongresu w amerykańskim prawie to przestępstwo, które zagrożone jest grzywną, a nawet uwięzieniem pozwanego. Wcześniej prezydent Donald Trump, powołując się na przywilej władzy wykonawczej, odmówił udostępnienia Kongresowi pełnej wersji raportu prokuratora specjalnego Roberta Muellera ws. Russiagate, czego domagała się komisja sprawiedliwości Izby. Sanders oświadczyła, że żądania Kongresu dotyczące udostępnienia dokumentu oraz stawienia się przed komisją Barra "są nielegalne". Zredagowaną wersję raportu opublikowano 18 kwietnia. Cały dokument ma 448 stron, ale na wielu z nich niektóre fragmenty zaczerniono, wskazując na konieczność nieujawniania niektórych wrażliwych danych. Raport nie zarzuca prezydentowi popełnienia przestępstwa polegającego na utrudnianiu działań wymiaru sprawiedliwości, co było ważnym wątkiem śledztwa Muellera, nie pada jednak jednoznaczne stwierdzenie, iż Trump tego nie robił. W odpowiedzi na uznanie Barra winnym obrazy Kongresu ministerstwo sprawiedliwości oskarżyło Demokratów w komisji sprawiedliwości o ataki mające podłoże polityczne. "Głęboko rozczarowujące jest to, że wybrani przedstawiciele narodu amerykańskiego angażują się w takie polityczne przedstawienie - oświadczyła rzeczniczka resortu Kerri Kupec - nikt nie zmusi ministerstwa sprawiedliwości do złamania prawa poprzez przekazanie Kongresowi dokumentów, których nie można ujawniać".