Kanclerz Niemiec Angela Merkel potwierdziła w poniedziałek nieoficjalne doniesienia, że nie będzie ubiegać się o reelekcję na stanowisko przewodniczącej partii oraz, że jej obecna kadencja na czele rządu jest już ostatnia. Prof. Tomasz Grosse, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę na to, że to efekt kryzysu, który trwa od wielu miesięcy. "Od czasów kiedy Angela Merkel miała trudności z zawarciem pierwszej koalicji po wyborach, pojawiły się opinie, że to zupełnie inna kanclerz. Już wtedy jej pozycja była wyraźnie osłabiona. Kolejne wydarzenia takie jak wybory w Bawarii i Hesji pokazują, że jest coraz gorzej. Dotyczy to nie tylko samej kanclerz, ale wszystkich trzech ugrupowań koalicyjnych. Nie ulega więc wątpliwości, że to będzie ostatnia kadencja Angeli Merkel. Nie wiadomo zresztą, czy uda jej się dotrwać do końca kadencji, bo właśnie zrezygnowała z kandydowania na szefową CDU na grudniowym kongresie tej partii" zauważa politolog. Jego zdaniem koalicja trzech partii SPD, CDU i CSU wyraźnie działa na szkodę wszystkim tym partiom. Z wyborów na wybory tracą, natomiast zyskują te, które są poza rządem federalnym. Partie koalicyjne nie są w stanie ustalić programu, który by zadowolił wyborców, zarówno po prawej jak i lewej stronie. Jednocześnie ciągle się o coś spierają, te spory są upubliczniane przez prasę. To dodatkowo osłabia poparcie dla poszczególnych partii. "Koalicja nie ma spójnego programu, nie są z niego zadowoleni do końca ani wyborcy prawicowi, ani lewicowi. To, co my widzimy w Polsce, czyli ogromna polaryzacja pomiędzy liberałami a prawicą, jest także w Niemczech. Wyostrzają się oczekiwania wyborców zarówno po lewej jak i po prawej stronie. Jeśli rząd próbuje godzić to i zawierać kompromisy, to ani jedni ani drudzy wyborcy nie są zadowoleni tymi ustępstwami i szukają alternatywy" mówi Tomasz Grosse. "Merkel utraciła swój blask" W Niemczech trzy ugrupowania koalicyjne tracą wyborców na rzecz różnych partii, zarówno prawicowych, jak i lewicowych. "Zieloni, którzy poszerzyli program o kwestie liberalne i proeuropejskie - zastępują SPD, ale wybierają ich także umiarkowani wyborcy chadeccy. Zyskuje także Alternatywa dla Niemiec i liberałowie" komentuje Tomasz Grosse. Według politologa "Merkel utraciła swój blask". "Nie jest w stanie sobie poradzić z rządem od czasu kryzysu migracyjnego, nie radzi sobie z partnerami koalicyjnymi, wybuchają co jakiś czas bunty przeciwko niej. Jest teraz słabym kanclerzem, któremu sprawy wymykają się spod kontroli. Kiedyś rządziła żelazną ręką, a niedawno posłowie z jej partii zbuntowali się przeciwko jej propozycji kandydata na szefa klubu parlamentarnego. To pokazuje, jak słaba jest jej pozycja nawet wewnątrz jej własnego ugrupowania" - mówi Tomasz Grosse. Przypomina, że Angela Merkel nigdy publicznie nie przyznała, że polityka w sprawie imigrantów to był jej błąd, tak jak zarzucali jej to inni politycy niemieccy. "To, że nie była w stanie opanować kryzysu imigracyjnego, na pewno było jednym z czynników, które doprowadziły do jej osłabienia" kończy politolog.