Prof. Janusz Danecki z Zakładu Arabistyki i Islamistyki w Instytucie Orientalistycznym Uniwersytetu Warszawskiego pytany o wpływ wydarzeń w Tunezji i Egipcie na sytuację międzynarodową, powiedział: "Zamieszki w Tunezji spowodowały efekt domina. Wszystko wskazuje na to, że po Tunezji i Egipcie, krajem, w którym nastąpią zmiany będzie Jemen. Coraz częściej mówi się także o Libii, Algierii, Jordanii, Syrii i Maroku. Jednak nie wydaje mi się, żeby ostatnie wydarzenia zakłóciły globalny pokój. Aktualnie jesteśmy świadkami schyłku reżimów w świecie arabskim. Nikt ze specjalistów nie spodziewał się, że nastąpi to tak gwałtownie. W globalnym świecie, przy swobodnej wymianie informacji, obywatele reżimów zdają sobie sprawę, w jakiej sytuacji się znajdują i coraz częściej domagają się demokratyzacji. Podejrzewam, że zamieszki w Tunezji i Egipcie będą miały wpływ na ceny ropy naftowej na Bliskim Wschodzie. Ale to tylko dywagacje. Wydaje mi się też, że zmianie ulegnie wizerunek arabskiej kultury. Nie będzie postrzegana na Zachodzie już tylko jako zagrożenie, (a jej przedstawiciele jako) teoretyczni zamachowcy. Niektórzy zrozumieją, że tamtejsi ludzie są normalni i też chcą żyć w wolnym, demokratycznym kraju. Państwa zachodnie powinny wspierać przemiany w krajach rządzonych przez autorytarnych władców. Pomoc jednak musi się ograniczyć do politycznego wsparcia, wyłączając działania militarne Należy odróżnić przyczyny zamieszek w Egipcie i Tunezji. W tym ostatnim kraju mamy do czynienia z powstaniem ludowym, spowodowanym głupstwem. Punktem zapalnym było samospalenie się chłopca z powodu zarekwirowania przez władzę jego majątku. Wtedy Tunezyjczycy powiedzieli dość i stąd mamy te zamieszki. Rząd szybko upadł, bo zdał sobie sprawę, że nie znajdzie akceptacji obywateli. Zastanawiające jest też, że to obywatele jednego z najbogatszych krajów arabskich zaczęli się buntować. Tunezyjczycy to ludzie stosunkowo wykształceni. Gospodarka tego kraju dobrze się rozwijała. Jednak jak się okazało system polityczny nie pasował zarówno do wykształconych obywateli jak i do rozwoju państwa. Z kolei w Egipcie niezadowolenie narastało przez lata. Egipt jest biednym krajem w porównaniu z Tunezją. Rząd był przyzwyczajony do protestów i zamieszek. Ale teraz jest zmuszony do wprowadzenia reform demokratycznych. Wieloletni prezydent Mubarak prawdopodobnie nie stanie do wyborów".