Kilka tysięcy osób, z których część ubrana była na czarno, wzięła udział w marszu, skandując hasła takie jak "Odbić Hongkong" czy "Rewolucja naszych czasów". Według Reutera podczas demonstracji doszło do spalenia rzuconej na ziemię flagi Chin. Zarząd kolejowego transportu miejskiego MTR zamknął stacje w pobliżu potencjalnych miejsc protestów, w tym Tuen Mun. Agencja Associated Press oceniła wcześniej sobotni protest jako stosunkowo niewielki w porównaniu z niektórymi wcześniejszymi manifestacjami w Hongkongu. Akcja "oczyszczania" miasta Wcześniej w sobotę w kilku miejscach Hongkongu doszło do kłótni i przepychanek pomiędzy zwolennikami protestów a propekińskimi lojalistami, którzy na wezwanie prorządowego posła Juniusa Ho uczestniczyli w akcji "oczyszczania" miasta, niszcząc tzw. ściany Lennona. Kilkakrotnie interweniowała policja. Są to fragmenty murów oklejone samoprzylepnymi karteczkami z grafikami, wierszami i hasłami wyrażającymi poparcie dla demokracji i sprzeciw wobec władz i policji, inspirowane słynną ścianą Johna Lennona w Pradze. Swoiste kolaże tego typu pojawiały się w różnych częściach miasta, w tym na przystankach autobusowymi, w centrach handlowych, pod kładkami dla pieszych i przy chodnikach, i stały się symbolem walki o wolność w Hongkongu oraz trwających od 16 tygodni protestów. W piątek Ho, obawiając się eskalacji przemocy, wycofał się z apelu o usuwanie ścian Lennona i wezwał jedynie do sprzątania ulic. Ostatecznie sam nie usuwał ze ścian Lennona materiałów związanych z protestami, ale w kilku częściach miasta robili to jego zwolennicy. Na trwający weekend zapowiedziano już dalsze protesty, w tym protest okupacyjny w centrum handlowym niedaleko stacji metra Yuen Long na zachodzie miasta, gdzie dwa miesiące temu doszło do ataku na protestujących. Trwające od czterech miesięcy protesty zaczęły się od sprzeciwu wobec zgłoszonego przez władze Hongkongu projektu zmian prawa, który miał między innymi umożliwić ekstradycję podejrzanych do Chin kontynentalnych. U podstaw tego sprzeciwu leży brak zaufania do chińskiego wymiaru sprawiedliwości oraz poczucie, że rząd centralny stopniowo ogranicza autonomię Hongkongu. Władze Hongkongu obiecały niedawno, że wycofają kontrowersyjny projekt, ale nie przychyliły się do pozostałych postulatów protestujących, w tym powołania niezależnej komisji do zbadania działań rządu i rzekomych przypadków nadużycia siły przez policję, uwolnienia wszystkich zatrzymanych demonstrantów i demokratycznych wyborów władz regionu.