Proces toczy się przed sądem krajowym Dolnej Austrii w Sankt Poelten. 73-letni Fritzl zadeklarował, iż jest winien wymuszenia, kazirodztwa i pozbawienia wolności oraz w pewnym zakresie również gwałtu. Odparł natomiast zarzuty zabójstwa przez zaniechanie oraz zmuszania do niewolnictwa. Akt oskarżenia obciąża go odpowiedzialnością za śmierć własnego dziecka - jednego z bliźniaczych synów, który zmarł wkrótce po urodzeniu w 1996 roku bez otrzymania jakiejkolwiek pomocy lekarskiej. 42-letnia obecnie Elisabeth Fritzl przebywała od 1984 roku w schronie, jaki jej ojciec własnoręcznie zbudował w piwnicy swego domu w Amstetten w Dolnej Austrii. Troje dzieci mieszkało razem z Fritzlem i jego żoną, a troje z matką w schronie. Cały proceder wyszedł na jaw w kwietniu ubiegłego roku, gdy najstarsza z rodzeństwa, 19-letnia Kerstin, poważnie zachorowała i trzeba jej było udzielić pomocy lekarskiej. Według oświadczenia oskarżonego, uniemożliwił on córce i wspólnym z nią dzieciom wszelkie próby ucieczki, mówiąc im, że "zabezpieczył" prądem schron w piwnicy, gdzie ich przetrzymywał, a także porozmieszczał inne "pułapki". W trakcie procesu odtworzona zostanie z taśmy wideo całość obszernych zeznań Elisabeth Fritzl. Innych świadków oskarżenia nie ma, bowiem pozostali członkowie rodziny sprawcy skorzystali z prawa do milczenia. Fritzl zasłaniał sobie twarz aktówką, gdy wprowadzano go na salę sądową. Nie reagował na pytania dziennikarzy. - Tak naprawdę nikt nie potrafi sobie wyobrazić, co się działo tam na dole - mówiła prokurator Christiane Burkheiser, przedstawiając akt oskarżenia. Przyznała, że oskarżony współpracował z prokuraturą, ale też podkreśliła, że nie okazał on "jakichkolwiek oznak skruchy". Odtwarzanie zeznań Elisabeth Fritzl odbywało się przy drzwiach zamkniętych. W trakcie konferencji prasowej po zakończeniu poniedziałkowej części procesu wiceprezes i zarazem rzecznik sądu Franz Cutka oświadczył, iż nie może powiedzieć, jak oskarżony reagował na relacje córki. Uzasadnił to faktem, że sam nie był obecny na sali rozpraw. Według Cutki, liczące łącznie 11 godzin nagranie wideo będzie udostępniane oskarżonemu w częściach, a w zależności od jego postawy wyrok może zapaść już w najbliższy czwartek. Pierwotnie jako najbardziej prawdopodobny termin rozstrzygnięcia procesu wymieniano piątek. W razie, jeśli sąd uwolni Fritzla od zarzutów zabójstwa (za co grozi nawet dożywocie) oraz zmuszania do niewolnictwa (z maksymalną sankcją 20 lat pozbawienia wolności), można go będzie skazać na najwyżej 15 lat więzienia. Prokuratura bierze jednak pod uwagę możliwość bezterminowego umieszczenia go w zakładzie psychiatrycznym jako osoby trwale zagrażającej otoczeniu.