Islamiści z Bractwa Muzułmańskiego zginęli niedługo po zatrzymaniu w sierpniu. Funkcjonariusze zamknęli ich w policyjnym pojeździe, a następnie wstrzelili do środka gaz łzawiący. W związku ze sprawą zatrzymano czterech funkcjonariuszy i postawiono im zarzut morderstwa - poinformował przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości. - Śledztwo wykazało, że policjanci przewozili 45 zatrzymanych w pojeździe, który jest przystosowany do transportu nie więcej niż 24 osób; następnie do samochodu wstrzelono gaz łzawiący, co doprowadziło do śmierci 39 osób - podał prokurator generalny w oficjalnym oświadczeniu. Sprawę próbowało tłumaczyć egipskie ministerstwo spraw wewnętrznych, które podkreślało, że zatrzymani próbowali uciec z policyjnego samochodu, gdy przewożono ich do aresztu. Mieli też wziąć jednego policjanta na zakładnika. Bractwo Muzułmańskie oskarża egipską armię o dokonanie zamachu stanu na początku lipca, gdy ta odsunęła od władzy wywodzącego się z Bractwa, lecz wybranego w demokratycznym głosowaniu Mohammeda Mursiego. W następstwie protestów zwolenników i sojuszników Mursiego i późniejszych zamieszek, które przetoczyły się przez Egipt, ponad tysiąc osób, głównie zwolenników byłego prezydenta, zginęło, a ponad 2 tysiące islamistów zostało aresztowanych. Wielu z nich skazano na długoletnie kary więzienia.