W wystąpieniu w sądzie Nawalny nazwał Putina "człowiekiem mieszkającym w bunkrze" i zapewnił: "Śmiertelnie go obraziłem tym, że przeżyłem" (po próbie otrucia - red.). Rosyjski opozycjonista ponownie oskarżył prezydenta Rosji o związek z tym zamachem. - Przejdzie do historii właśnie jako truciciel. (...) Był u nas Jarosław Mądry, a będziemy mieli Władimira Truciciela - oświadczył. Po tych słowach próbował ingerować przedstawiciel prokuratury. - Najważniejsze w moim procesie jest nawet nie to, czym zakończy się on dla mnie. Nie jest trudno mnie wsadzić do więzienia. Najważniejsze jest to, po co to się dzieje - po to, aby zastraszyć wielką liczbę ludzi - mówił Nawalny. - Nie można wsadzić do więzienia milionów i setek tysięcy ludzi. Nie możecie wsadzić do więzienia całego kraju - podkreślał. Nawalny niespodziewanie zabrał głos wcześniej, niż przewidywano. Żąda 3,5 roku więzienia Przedstawicielka prokuratury Rosji zażądała, by wyrok 3,5 roku w zawieszeniu z 2014 roku zamienić na bezwzględne wykonanie kary. Chce, by na poczet kary został zaliczony areszt domowy, który Nawalny odbył w 2014 roku. Prokurator zwróciła się do sądu z tym żądaniem po długiej dyskusji z Nawalnym i po wystąpieniach jego adwokatów. Oznajmiła, że służby więzienne niejednokrotnie ostrzegały Nawalnego, że wyrok w zawieszeniu może być zamieniony na wykonanie kary. Jak dodała, w trakcie pobytu w Niemczech, po wyjściu ze szpitala Charite, Nawalny udzielał wywiadów mediom i zajmował się sportem. Jej zdaniem świadczy to o tym, że ignorował żądania rosyjskich służb więziennych. Po wystąpieniu przedstawicielki prokuratury sędzia oddaliła się w celu podjęcia decyzji. Głos obrończyni Wcześniej obrończyni Aleksieja Nawalnego, Olga Michajłowa, oceniła, że decyzja sądu w sprawie "odwieszenia" wyroku dla opozycjonisty zapadnie jeszcze we wtorek. Wyraziła przypuszczenie, że środki bezpieczeństwa wokół sądu są tak kosztowne, że ogłoszenie wyroku nie powinno zostać odroczone. Wskazywała, że rozprawa może przeciągnąć się do późna.