- Bardzo głęboko nie zgadzam się z taką tezą podstawową tego wniosku Komisji Europejskiej, a mianowicie, że Trybunał Konstytucyjny nie spełnia jakichś rzekomo wymogów - mówił premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej. - Oczywiście nie tylko spełnia wszelkie wymogi niezależności, niezawisłości, ale jest to Trybunał Konstytucyjny, który dba o konstytucję, o to, żeby była ona realnie najwyższym prawem Rzeczypospolitej Polskiej - dodawał szef rządu. Morawiecki stwierdził, że "Niektórzy próbują nadać wyrokom TK zabarwienie polityczne". "Odesłał" do wyroków z poprzednich lat. - Kiedy porównamy te trzy wyroki, które dotyczą relacji między prawem europejskim a konstytucją, to zauważymy pewną ciągłość postanowień i linii argumentacji. Zarówno w 2005, 2010, 2011 r., jak i oraz w październiku tego roku, TK robił to z bardzo dużą pieczołowitością, mając na uwadze cały ustrój państwa polskiego, konstytucję państwa polskiego i że ten werdykt jest właściwy - mówił szef rządu. Mateusz Morawiecki: Musi być gdzieś granica kompetencji Premier wskazał, "jeżeli Komisja Europejska w niewłaściwy sposób rozumie tzw. zasadę kompetencji przyznanych w art. 5 Traktatu o Unii Europejskiej, to jest to oczywiście problem, także problem dla Komisji Europejskiej". - Sądzę, że coraz więcej państw członkowskich Unii Europejskiej dostrzega to, że przecież gdzieś musi być granica kompetencji, o czym może decydować Unia Europejska, a o czym państwo polskie - mówił dalej szef rządu. - Czy chcielibyśmy, żeby Unia Europejska decydowała o prawie rodzinnym, o prawie spadkowym czy jakichkolwiek innych, które przynależą do dziedziny państw członkowskich? Raczej nie. Ogromna większość obywateli europejskich odpowiada na takie pytanie przecząco - ocenił. Jak dodał, "jeżeli Komisja Europejska dalej brnie w kierunku braku zrozumienia rozdziału kompetencji pomiędzy państwa członkowskie a instytucje centralne, instytucje w Brukseli, tzn. że trend rozwijania centralizmu demokratycznego, centralizmu biurokratycznego z Brukseli niestety postępuje, ale jemu trzeba gdzieś postawić tamę". Dwa miesiące na odpowiedź "Zdaniem Komisji polski Trybunał Konstytucyjny naruszył art. 19 pkt 1 Traktatu o Unii Europejskiej (TUE) poprzez swoje dwa ostatnie orzeczenia. W konsekwencji tych orzeczeń osoby stające przed polskim sądem nie mają pełnych gwarancji opisanych w tym artykule. Uważamy, że to orzecznictwo narusza ogólne zasady niezawisłości, nadrzędności, skuteczności i jednolitości stosowania prawa unijnego oraz wiążących skutków orzeczeń TSUE" - uzasadnił decyzję o wszczęciu procedury komisarz UE ds. gospodarki Paolo Gentiloni, który na konferencji prasowej w Brukseli informował o przebiegu cotygodniowego posiedzenia komisarzy unijnych. Zobacz też: KE uruchamia procedurę naruszeniową przeciwko Polsce. W związku z orzeczeniem Trybunału KonstytucyjnegoWspomniany przez przedstawiciela KE fragment TUE brzmi: "Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej obejmuje Trybunał Sprawiedliwości, Sąd i sądy wyspecjalizowane. Zapewnia on poszanowanie prawa w wykładni i stosowaniu Traktatów. Państwa Członkowskie ustanawiają środki zaskarżenia niezbędne do zapewnienia skutecznej ochrony sądowej w dziedzinach objętych prawem Unii". "Uważamy również, że (polski) TK nie spełnia już wymogu niezawisłego i bezstronnego sądu ustanowionego na mocy prawa, czego wymaga traktat. Unia Europejska jest wspólnotą wartości i prawa. Prawa Europejczyków na mocy traktatów muszą być chronione bez względu na to, gdzie żyją w Unii Europejskiej" - dodał. Polska ma dwa miesiące, by odnieść się do treści pisma informującego o wszczęciu procedury. Rzecznik rządu: Nasze stanowisko jest niezmienne - Nasze stanowisko w zakresie przekraczania kompetencji przez niektóre organy Unii Europejskiej jest niezmienne. Traktaty unijne wprost wskazują zakres działań UE. Organy UE nie mogą wykraczać poza literalnie ujęte kompetencje - powiedział rzecznik rządu Piotr Müller. Müller dodał, że w kolejnych unijnych krajach zaczynają być podnoszone poważne obawy, co do bezprawnego poszerzania kompetencji UE. - Takie wątpliwości w ostatnim czasie pojawiły się np. w Danii, ale również w wielu innych krajach - powiedział rzecznik rządu. - Polski rząd odnosi się do poszczególnych pism Komisji w terminach wynikającym z przepisów. Tak też będzie tym razem - zapewnił.