Potworny żar zespolił ze sobą tony betonu, włókna szklanego, mebli, komputerów, dywanów, papieru, plastiku, tworząc toksyczną gazową mieszankę. Joe Miccoli jeden z ratowników, którzy brali udział w akcji w Strefie Zero, zachorował trzy lata temu. Lekarze - jak mówi RMF FM - zdiagnozowali u niego przewlekłe zapalenie trzustki. - Chorowały na to osoby nadużywające alkoholu i narkotyków, osoby z kamieniami nerkowymi. Kiedy jednak przekonałem ich, że nie jestem uzależniony, przeprowadzono badania krwi. Po 5 tygodniach ktoś zaczął kojarzyć fakty. Zaczęli pytać: pracowałeś w Strefie Zero? Jak długo? - opowiada. Takich ludzi jak Miccoli jest więcej. Ilu dokładnie - nie wiadomo. W Nowym Jorku właśnie się zaczęła się druga w ciągu pięciu lat tak wielka akcja badania zdrowotnych skutków zawalenia się wież WTC. Podczas poprzednich badań, dwa lata temu, ponad 8 tysięcy ludzi skarżyło się na kłopoty ze zdrowiem. Wielu z nich to pacjenci nowojorskiego Centrum Medycznego Mount Sinai, gdzie działa specjalny program leczenia ofiar WTC. - Moi pacjenci cierpią przede wszystkim na schorzenia przewlekłe - choroby dróg oddechowych, związane z przewodem pokarmowym czy mięśniowo-stawowym. Mają kłopoty z kręgosłupem. Nie brakuje także urazów psychicznych - opowiada nam szefowa CMMS, profesor Elżbieta Wilk Rivard. Posłuchaj: Cierpią też dzieci. Wiele z nich rysuje dwa samoloty, wbijające się w wieże, płomienie, Osamę bin Ladena wpychającego sobie WTC do ust. Z klocków budują wieże, tylko po to, żeby je później zburzyć. Zobacz nasz raport specjalny "11.09 - dzień, w którym runęły wieże"