Teoretycznie - ponieważ Unia nie uznaje aneksji Krymu - wszyscy jego mieszkańcy powinni ubiegać się o wizy na Ukrainie. - Ponieważ UE nie uznała aneksji Krymu przez Federację Rosyjską, państwa członkowskie UE powinny w zasadzie nadal stosować obecne przepisy wizowe - oświadczenie tej treści przesłała dziennikarce RMF FM Komisja Europejska. - Oznacza to, że wszyscy, którzy legalnie zamieszkują Krym, niezależnie od tego, czy posiadają obywatelstwo ukraińskie lub rosyjskie, powinni ubiegać się o wizy Schengen w konsulacie państwa członkowskiego UE, na Ukrainie - napisała Komisja. Takie stanowisko na dłuższą metę byłoby jednak trudne do utrzymania. Warszawa została więc poproszona o pomoc w wypracowaniu możliwego do przyjęcia rozwiązania. Polsce zależy na tym, żeby poprzez procedury wizowe nie legitymizować aneksji Krymu. A jednocześnie nie karać zwykłych ludzi. Polska zaproponowała więc, żeby mieszkańcy Krymu z dokumentami sprzed konfliktu mogli się starać o wizy zarówno w Odessie, jak i w unijnych konsulatach na terenie Rosji. Mieliby więc łatwiej. Natomiast ci z rosyjskimi dokumentami, wydanymi po 24 lutego, musieliby udać się do Odessy, a tam dostaną wizę tylko na blankiecie. Nie zostanie im wbita do paszportu, bo Unia nie uznaje dokumentów wydanych po 24 lutego. Polska będzie apelować o solidarność w tej sprawie i jednolite unijne stanowisko. Chodzi o to, żeby Moskwa nie dzieliła krajów Unii i nie wykorzystywała sprawy wiz propagandowo. Oficjalnie Warszawa ma zgłosić swoją propozycję na najbliższym spotkaniu szefów dyplomacji Unii. Utrzymanie solidarności nie będzie jednak łatwe. Hiszpanie już jednak sygnalizują, że gotowi są wydawać wizy obywatelom z Krymu na takich zasadach, jak innym obywatelom Federacji Rosyjskiej.