- Załogę podzielono na dwie równe grupy. Wczoraj przesłuchano cztery osoby, w tym kapitana. Dziś pozostałe osoby z pierwszej grupy. Nikomu na razie nie postawiono zarzutów - informuje PAP rzecznik Polskiej Żeglugi Morskiej. Krzysztof Gogol dodał, że połowa 20-osobwej załogi stanowią Polacy, na statku służbę pełnią także Ukraińcy, Bułgarzy i Rumuni. Ich przesłuchania toczą się przy udziale tłumacza przysięgłego, co wydłuża całą procedurę. PŻM zapewnia, że zapewnił załodze na miejscu hotele, miejsce wypoczynku, opiekę prawną, wsparcie psychologiczne. - Mają telefony komórkowe, jest z nimi kontakt, mogą dzwonić do rodzin. Mają też numer do naszego zakładowego psychologa (...). Poziom stresu jest maksymalny" - dodał Gogol. Brazylia. Problemy z MS "Jawor". Załoga przesłuchiwana W grupie przesłuchanych znalazł się kapitan statku, "bardzo doświadczony na tym stanowisku od 20 lat" oficer ze Szczecina. Wkrótce śledczy będą przepytywali kolejnych załogantów - ci do siedziby policji transportowani są śmigłowcami. - Tam jest duże zafalowanie, więc żeby zapewnić bezpieczeństwo transportowanym wynajęliśmy mały helikopter - wyjaśnił rzecznik PŻM. Gogol przekonywał, że "Jawor nie został aresztowany", a jedynie "zatrzymany do dyspozycji służb". Jednostka ma stać wciąż na redzie w oczekiwaniu na wejście po załadunek. Zgodnie z planem statek ma wyruszyć do Hiszpanii z soją na pokładzie. Afera wokół polskiego statku w Brazylii. Dwie wersje zdarzeń Aferę związaną z polskim masowcem opisały lokalne media. Według portalu G1 Globo polska jednostka w czasie nocnego dokowana została zatrzymana przez policję federalną. Funkcjonariusze w magazynie znajdującym się na dziobie statku mieli odnaleźć paczki z narkotykami ważącymi łącznie pół tony. "Istnieje podejrzenie, że kokaina została przetransportowana z pomocą członków załogi, gdy statek był zakotwiczony" - czytamy. Jak pisaliśmy w Interii, w niedzielę inną optykę zaprezentowała Polska Żeglugar Morska. Według rzecznika firmy, marynarz z MS Jawor zauważył w piątek zerwaną plombę na wejściu do jednego z pustych pomieszczeń (tzw. void space) między nadbudówką a ładowniami. W środku były zafoliowane paczki, które ktoś w nocy prawdopodobnie podrzucił na pokład. Kapitan statku za pośrednictwem agenta zawiadomił policję. Zabezpieczyła ona podejrzany ładunek. Okazało się, że w kilkunastu paczkach jest w sumie około pół tony kokainy. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!