Kapsuła kosmiczna NASA, transportująca największą próbkę "kosmicznej skały", jaką kiedykolwiek pobrano z powierzchni asteroidy, przeleciała przez ziemską atmosferę i spadła na pustynię w Utah 24 września. Transmitowane na żywo zejście i lądowanie wyjątkowej kapsuły z próbkami materii z asteroidy Bennu zwieńczyło sześcioletnią misję Uniwersytetu w Arizonie i amerykańskiej agencji kosmicznej. Od początku przewidywano, że trzecia w historii próbka, jaka wróciła na naszą planetę, będzie zawierała rekordową ilość cennego materiału badawczego, jednak rzeczywistość w pewnym sensie przerosła oczekiwania ekspertów i badaczy. Kosmiczna kapsuła skrywała tajemnice. Naukowcy zaskoczeni Wcześniej dwie podobne misje przeprowadziła japońska agencja kosmiczna, ale zwracano uwagę, że wtedy udało się pobrać "zaledwie kilka gramów" gleby. W przypadku kapsuły Bennu wstępnie mówiono nawet o 250 gramach materiału badawczego. Jak czytamy bowiem na stronie NASA, początkowy etap otwierania kapsuły przebiega wolniej niż początkowo zakładano. Dlaczego? Okazało się, że zgromadzony materiał zaczął przedostawać się na zewnątrz. Wskazano przy tym, że oczywiście nie jest to problem. "Ilość cząsteczek znajdujących się na wewnętrznej powierzchni pokrywy jest jeszcze większa niż się spodziewano" - zakomunikowano we wpisie. Jak także przekazano, pierwsze próbki są w rękach naukowców. Trwają badania, które pozwolą na wstępne rozpoznanie materiału z asteroidy Bennu. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!