Rzecznik ministerstwa obrony powiedział, że prezydent, ministrowie i dwaj zagraniczni dyplomaci zostali przewiezieni w bezpieczne miejsce. Informację tę potwierdziło następnie biuro prezydenta. Ambasada USA w Kabulu podała, że ambasador tego kraju William Wood jest cały i zdrowy. Dwaj afgańscy deputowani zostali ranni. Niemal natychmiast do ataku przyznali się talibowie. Ich rzecznik poinformował, że na miejsce uroczystości przeniknęli bojownicy opasani materiałami wybuchowymi i uzbrojeni w broń automatyczną. Według rzecznika w wyniku walk zginęło trzech talibów. Uroczystości, m.in. defilada wojskowa, odbywały się w związku z 16. rocznicą przejęcia Kabulu przez mudżahedinów. Po strzelaninie na miejscu zapanował chaos. Setki ludzi rozbiegły się w popłochu. Według agencji AFP, serię wystrzałów i dwie eksplozje słychać było tuż przed rozpoczęciem uroczystości. - Na razie nie ma informacji, by w zamachu w czasie parady wojskowej w Kabulu ucierpieli Polacy - powiedział dziennikarzowi RMF FM major Mirosław Ochyra, rzecznik polskiego kontyngentu w Afganistanie. - W samym Kabulu jest taki organ doradczy, w którym są Polacy. Nie mam jednak od nich bezpośrednich informacji, ponieważ nie podlegają pod polski kontyngent. Gdyby jakiś Polak został ranny, na pewno byśmy o tym wiedzieli - dodał major. Według majora Ochyry już na początku roku talibowie zapowiadali zwiększenie liczby ataków w Kabulu. Do stolicy Afganistanu miało zostać wysłanych 7-8 tysięcy zamachowców samobójców. I rzeczywiście z miesiąca na miesiąc robi się tam coraz bardziej niebezpiecznie.