Do próby zamachu miało dojść w 1981 r. Królowa pojechała wówczas w dyplomatyczną podróż do nowozelandzkiej stolicy Wellington. Kiedy wysiadała z limuzyny, 17-letni chłopak - ukryty w pobliskim budynku - oddał w jej kierunku jeden chybiony strzał. W tym czasie Elżbieta II witała czekający na nią tłum. Nikt z obecnych nie zauważył incydentu, choć usłyszano odgłos wystrzału. Policja zapewniła obecnych na miejscu, że dźwięk spowodował drogowy znak, który się zerwał i spadł na ulicę. Potem zmieniono wersję, twierdząc, że była to wystrzelona petarda. Informacje te ujawniono dopiero niemal cztery dekady po incydencie. Tom Lewis, były policjant z Dunedin, opowiedział o zdarzeniu w wywiadzie dla nowozelandzkiego portalu "Stuff". Jak tłumaczył, policja i nowozelandzki rząd obawiali się, że próba ataku na królową może zniechęcić ją do kolejnych wizyt w Nowej Zelandii.Sprawcę - 17-letniego wówczas Christophera Johna Lewisa - szybko zatrzymano i skazano na trzy lata więzienia, jednak nie za próbę zamachu, ale za nielegalne posiadanie broni w miejscu publicznym. W towarzyszących procesowi dokumentach nie znalazła się żadna wzmianka o faktycznych okoliczności zajścia. Skazanego zobowiązano do zachowania tajemnicy i zagrożono konsekwencjami, jeśli komukolwiek wspomni o nieudanym zamachu. Były policjant, który ujawnił informacje o incydencie, powiedział w wywiadzie dla "Stuff": "Nigdy nie dostaniecie prawdziwego dokumentu na ten temat. Został wyrzucony, a dane zlikwidowane". Sprawca był po próbie ataku przesłuchiwany osiem razy. Kiedy policjanci przeszukali jego mieszkanie, znaleziono w nim wycinki z gazet z wizerunkami rodziny królewskiej. Zebrane dowody zawierały też szczegółową mapę trasy królowej z jej wizyty w Wellington w 1981 r. Mapa była zatytułowana "Operacja = Ass QUEB". Założono, że jest to nazwa, którą sprawca nadał swojej "misji" - informuje express.co.uk. "The Telegraph" donosi, że ostatni rok aresztowania Christopher John Lewis spędził na oddziale psychiatrycznym, gdzie w 1983 r. odkryto, że planował również morderstwo księcia Karola.Mężczyzna popełnił samobójstwo w 1997 r. Miał 33 lata. W autobiografii opublikowanej już po jego śmierci, niedoszły zabójca napisał, że "był często odwiedzany przez wysokich rangą przedstawicieli rządu i przysiągł milczeć".