Pasażer wsiadł do samolotu bez bagażu. Jego plany pokrzyżowała załoga, obezwładniając niedoszłego terrorystę. - W unieszkodliwianiu podejrzanego brali udział także pasażerowie, którzy skrępowali go pasami i przywiązali do fotela na miejscu 29., gdzie siedział. Obecni na pokładzie lekarze trzykrotnie podali mężczyźnie środki uspokajające - mówił Tom Kinton, przedstawiciel władz lotniczych z Bostonu. Ładunek wybuchowy, sporządzony z plastiku C 4, pasażer umieścił w podeszwie buta. Jeden z członków załogi poczuł zapach siarki. Przy oględzinach zauważono, że to właśnie z buta pewnego pasażera wystaje lont. Po prześwietleniu buta promieniami X stwierdzono, że w specjalnym schowku znajduje się w nim materiał wybuchowy "w ilości wystarczającej do spowodowania szkód". Natychmiast po zgłoszeniu incydentu, samolot z prawie dwustu osobami na pokładzie został zawrócony i wylądował na bostońskim lotnisku Logan. Dowództwo sił lotnictwa USA podniosło w powietrze dwa myśliwce F-15, by eskortowały samolot znad północnego Atlantyku do Bostonu. Mężczyznę aresztowali agenci FBI. Amerykańska policja prowadzi w tej sprawie dochodzenie. Samolot przeszukali agenci FBI, którzy rozpoczęli przesłuchania dziwnego pasażera. Legitymował się on paszportem brytyjskim, wydanym trzy tygodnie temu, lecz był to fałszywy dokument. Przesłuchiwany osobnik twierdzi, że pochodzi ze Sri Lanki, jest muzułmaninem, nazywa się Abdel Rahim i ma 27 lat. Dysponował brytyjskim, prawdopodobnie fałszywym, paszportem wydanym w Belgii na nazwisko Richarda Colvina Reida. Brytyjski Foreign Office chce go przesłuchać. Skontaktował się w tej sprawie z władzami USA, które przetrzymują niedoszłego zamachowca, którego plany udaremnił personel pokładowy i pasażerowie. Brytyjczycy skierowali formalny wniosek o dostęp przedstawicieli konsularnych do podejrzanego. Chcą ustalić czy jego paszport jest prawdziwy, sfałszowany czy też skradziony. Od tego zależy czy przysługuje mu opieka konsularna brytyjska, czy nie. O wydarzeniu poinformowany został prezydent George W. Bush. Nie wiadomo, czy wybryk mężczyzny, pochodzącego prawdopodobnie z Bliskiego Wschodu, zwiastować może kolejną falę zamachów terrorystycznych. - Jeśli nie jest to odosobniony czyn szaleńca, możemy być świadkami czegoś, co może być następną falą terroryzmu, albo zaplanowanego przez Al Kaidę od dawna, albo będącego odpowiedzią na wydarzenia w Afganistanie - powiedział ekspert wojskowy Dan Goure. - Może to być tylko pierwszy przypadek z całej serii -ostrzegł. Nie ma wątpliwości, że domniemany terrorysta starannie przygotował się do akcji. Zaspały służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Podróżny bez bagażu na pokładzie samolotu transatlantyckiego należy do kategorii podejrzanych i powinien był zwrócić na siebie uwagę funkcjonariusza American Airlines dokonującego odprawy pasażerów lotu do Miami. (Osoba, która widziała owego mężczyznę na lotnisku w Bostonie, powiedziała, że miał on "bliskowschodni" wygląd.) Jeśli jednak funkcjonariusz amerykański nie podniósł dyskretnego alarmu, personel bezpieczeństwa lotniska (policja, celnicy) nie wiedział, że ten właśnie pasażer wybiera się do Miami bez bagażu, a jego paszport został wydany zaledwie trzy tygodnie temu. Po ekspertyzie w Bostonie okazało się na dodatek, że paszport jest fałszywy. Urządzenia kontrolne na lotnisku nie wykrywają materiałów wybuchowych i tylko odpowiednio wyszkolone psy policyjne mogłyby wykryć plastik C4 umieszczony w bucie pasażera na lotnisku Paris Charles-de-Gaulle.