- Jestem w tej chwili dużo bardziej optymistyczny w sprawie pana premiera Buzka. Zrobię wszystko, co będzie konieczne, żeby on tym szefem (Parlamentu Europejskiego) został - powiedział na konferencji prasowej prezydent, który bierze udział w szczycie UE w Brukseli. Jednocześnie zadeklarował, że będzie podejmował różne działania, ponieważ "jest osobiście zainteresowany tym", żeby Buzek stanął na czele PE. Lech Kaczyński pytany był też o czwartkową rozmowę premiera Włoch Silvio Berlusconiego z szefem polskiego rządu Donaldem Tuskiem w Brukseli. Berlusconi podniósł w niej argument, że jedną z przewag włoskiego kandydata na szefa PE, Mario Mauro, jest to, iż Polska nie ratyfikowała jeszcze Traktatu z Lizbony. Prezydent tłumaczył, że podstawą jego działania w sprawie traktatu jest to, iż trzeba respektować zasadę jednomyślności w UE, dlatego trzeba szanować także irlandzkie "nie", mimo że Irlandia jest niedużym krajem. - To jest podstawowa przesłanka i ona oczywiście się nie zmienia. Natomiast ja jestem gotów rozmawiać w różnych okolicznościach i z różnymi osobami. Oczywiście, jeśli one wyrażą tym zainteresowanie - mówił prezydent. Nie chciał jednak powiedzieć, jakie to osoby. Dodał jedynie, że "one świetnie o tym wiedzą". Prezydent mówił też, że Berlusconi wymienił całą listę "przewag" kandydata włoskiego nad polskim. Jak zaznaczył Lech Kaczyński, on by tej "przewagi" polegającej na tym, że Włochy ratyfikowały Traktat Lizboński, "nie przeceniał". Zdaniem Lecha Kaczyńskiego, szanse Buzka mogłyby przekreślić tylko inne frakcje w PE niż chadecy, gdyby - jak powiedział - "doszło do pewnego rodzaju sojuszu w Parlamencie Europejskim, na przykład". Mówiąc zaś o kandydaturze Barroso na kolejną kadencję jako szefa KE ocenił, że "już jest właściwie zgoda szefów rządów" i "w takim razie jest on już właściwie tym przewodniczącym". "Nie jestem prorokiem, ale myślę, że sprawa prawie na pewno będzie załatwiona pozytywnie dla pana przewodniczącego na kolejne pięć lat" - dodał. Prezydent powiedział, że przyjechał do Brukseli, gdyż pierwszego dnia szczytu miała być omawiana kwestia ponownego referendum w Irlandii w sprawie Traktatu Lizbońskiego. Jak mówił, jednak w tej sprawie "trwają spory" dotyczące formy prawnej gwarancji, które mają przekonać Irlandczyków do przyjęcia traktatu. Dodał, że Polska nie bierze w nich udziału. - Tutaj mamy z premierem całkowicie jednolite stanowisko - zapewniał Lech Kaczyński. Wyraził żal, że ten temat wypadł z porządku czwartkowych obrad, gdyż - jak mówił - zgodnie z konstytucją polską musiałby się do tej ważnej dyskusji włączyć. Ale - tłumaczył prezydent - musi opuścić brukselski szczyt, by jechać na szczyt przywódców państw Europy Środkowej do Nowego Sadu, w Serbii. Lech Kaczyński pytany był też, czy otrzymał życzenia od zebranych na szczycie szefów państw i rządów UE z okazji przypadających w czwartek jego 60. urodzin. Prezydent powiedział, że niektórzy złożyli mu życzenia - m.in. szef Parlamentu Europejskiego Hans-Gert Poettering. Jak podkreślił, dostał je też od premiera Tuska, który życzył mu m.in. zdrowia dla jego bliskich. - W pewnych sprawach nasze plany są trochę odmienne i ja to rozumiem - żartował Lech Kaczyński.