Prezydent Joe Biden pojawił się w wyemitowanym w niedzielę programie telewizji CBS "60 Minutes". Jeden z pytających Bidena dziennikarzy wspomniał o narastającym zaniepokojeniu, że atak Rosji na Ukrainę mógłby zachęcić Pekin do zaatakowania Tajwanu, uważanego przez niego za swoją zbuntowaną prowincję. Dopytywany czy, w odróżnieniu od Ukrainy, siły amerykańskie zaangażowałyby się bezpośrednio w obronę Tajwanu, prezydent odparł: "Tak". - Tak, jeśli w istocie byłby to bezprecedensowy atak - dodawał. Zamieszanie w Białym Domu Jednak później - jak relacjonuje Associated Press - przedstawiciele Białego Domu oświadczyli, że oficjalna polityka USA wobec Tajwanu nie uległa zmianie i uchylili się od potwierdzenia, że wojska USA wzięłyby udział w obronie Tajwanu. Associated Press zauważa, że Biden już wcześniej składał taką deklarację - w okresie wzmożonego napięcia na linii Pekin - Waszyngton, zwłaszcza po wizycie na Tajwanie przewodniczącej Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi. Joe Biden o "żelaznym zaangażowaniu USA" We wspomnianym programie CBS Biden potwierdził, że zaangażowanie USA na rzecz pomocy Ukrainie "jest żelazne" i pozostanie takie "tak długo jak będzie trzeba". Biden, który rzadko udziela wywiadów, był również pytany czy może potwierdzić, iż będzie kandydował w kolejnych wyborach prezydenckich w 2024 r. Odparł, że "ma taki zamiar, ale to jest tylko zamiar". - Czy to jest twarda decyzja, że będę znowu kandydował ? To się zobaczy - dodał. Wcześniej - jak zauważają komentatorzy - Biden kilkakrotnie deklarował, że zamierza ponownie walczyć o Biały Dom. Biden pytany był też o jego opinię o przeszukaniu przez agentów FBI rezydencji poprzedniego prezydenta Donalda Trumpa na Florydzie i skonfiskowaniu przez nich ok. 11 tys. dokumentów, w tym ok. 100 opatrzonych klauzulą tajności zabranych przez Trumpa z Białego Domu. Prezydent odparł, że zastanawiał się, "kto może być aż tak nieodpowiedzialny i jakie dane zawierają te dokumenty".