W sobotę na Cyprze Północnym Erdogan wziął udział w obchodach upamiętniających 50. rocznicę podziału wyspy. W rozmowie z mediami po powrocie przestrzegł przed działaniami eskalującymi napięcia na Cyprze. Podkreślił, że "współudział w masakrach w Izraelu nie służyłby ani greckim Cypryjczykom ani Grecji" - napisała agencja Anatolia. Prezydent Turcji oświadczył też, że Turcja nie będzie krępować się, by zbudować bazy marynarki wojennej czy inne struktury morskie na Cyprze Północnym, jeśli będzie to "konieczne". "My też mamy morze" - dodał. Erdogan wykluczył wznowienie negocjacji pokojowych w sprawie Cypru, dopóki obie strony podzielonej wyspy nie zasiądą do rozmów "jak równy z równym". Premier Grecji Kyriakos Micotakis z kolei w niedzielę napisał w mediach społecznościowych, że utrzymujący się podział Cypru jest "nie do pomyślenia" i wyraził nadzieję na zjednoczenie wyspy. Spór o Cypr trwa od lat. W tle wojna Izraela Cypr podzielony jest na należącą do UE Republikę Cypryjską oraz Turecką Republikę Cypru Północnego (TRCP), której państwowość uznaje Ankara. Na północy obecnych jest ponad 30 tys. tureckich żołnierzy. W 1960 roku Turcja, Wielka Brytania i Grecja zostały uznane za gwarantów suwerenności Cypru, z prawem do interwencji w przypadku naruszenia porządku konstytucyjnego. Powołując się na te prawa, Ankara dokonała inwazji na Cypr w lipcu 1974 roku po tym, jak junta rządząca wówczas Grecją przeprowadziła krótki zamach stanu pięć dni wcześniej, który obalił legalny rząd cypryjski. Kryzys cypryjski spowodował upadek siedmioletniej greckiej dyktatury wojskowej. Porządek konstytucyjny został szybko przywrócony na Cyprze, ale Turcja nigdy się nie wycofała. Wielka Brytania utrzymuje 3 proc. cypryjskiego terytorium znanego jako suwerenne obszary bazowe, częściowo do celów wojskowych. Republika Cypryjska, reprezentowana przez greckich Cypryjczyków, jest członkiem UE od 2004 roku, natomiast państwowość Cypru Północnego uznaje tylko Turcja. Tureccy Cypryjczycy, jak i Ankara, opowiadają się za rozwiązaniem dwupaństwowym, na co nie zgadzają się Grecy, będący zwolennikami zjednoczenia w formie federacji. W czerwcu przywódca libańskiego Hezbollahu Hasan Nasrallah zagroził Cyprowi, że jeśli pozwoli Izraelowi na wykorzystywanie swoich lotnisk i baz do ćwiczeń wojskowych, Hezbollah może uznać to za "część wojny" między Izraelem a palestyńskim Hamasem w Strefie Gazy. Cypryjskie władze oceniły te groźby za "oderwane od rzeczywistości". Zapewniono, że rola kraju w izraelsko-palestyńskim konflikcie ma charakter wyłącznie humanitarny. źródło: PAP / Reuters ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!