Prezydent podkreślił wieczorem w TVPinfo, że wprowadzenie sankcji wobec Rosji nie było możliwe. Jak ocenił, potrzebna na to była zgoda wszystkich 27 państw Wspólnoty. Według L. Kaczyńskiego, konkluzje, które przygotowała na szczyt francuska prezydencja, "dużo się różnią" od tych ostatecznie przyjętych. Jako najważniejsze zmiany prezydent podał rozwiązania dotyczące energetyki, Ukrainy, oraz zapisy, że w przypadku niedostosowania się Rosji do planu pokojowego, rozmowy na temat współpracy UE z Rosją zostaną odsunięte. - Przy tej Europie, która jest, to jest poważny sukces - ocenił . Jak podkreślił, w trakcie szczytu zapadło mniej decyzji negatywnych wobec Rosji, a więcej pozytywnych wobec Gruzji. Do "negatywnych" wobec Rosji rozstrzygnięć prezydent zaliczył m.in. "przyjęcie integralności terytorialnej Gruzji" i "odsunięcie ważnych dla Rosji rozmów (o partnerstwie z UE)". Pytany, co mogłoby się stać jeżeli Rosjanie nie wycofają się z Gruzji, prezydent powiedział, że istnieje prawdopodobieństwo ostatecznego zakwestionowania partnerstwa strategicznego między UE a Rosją, a także zmiany w polityce wizowej wobec Moskwy. Prezydent podkreślił, że wielkim sukcesem szczytu, w tym Polski jest podkreślenie spraw energetycznych. L. Kaczyński jako sojuszników naszego kraju podczas obrad Rady Europejskiej wymienił m.in. Wielką Brytanię, państwa bałtyckie i Szwecję. Jego zdaniem, także Niemcy i Francja "nie należały do najbardziej umiarkowanych państw". Jak dodał, wprowadzenie siły pokojowych w Gruzji pod egidą UE "to sprawa przyszłości". - UE to jest także punkt widzenia premiera Berlusconiego i Zapatero. To też jest Unia. Nic na to nie poradzimy - powiedział. Prezydent podkreślił też znaczenie zapisania w konkluzjach szczytu wzmocnienia współpracy z Ukrainą. Na uwagę, że niektórzy rosyjscy politycy podnoszą problem przyszłości Krymu, L. Kaczyński stwierdził: "dzisiaj ostrzegano o tym i o tym też mówiłem; miejmy nadzieję, że nie - tyle mam do powiedzenia". Zgodnie z umową ukraińsko-rosyjską Flota Czarnomorska Federacji Rosyjskiej - stacjonująca na Krymie - pozostanie na Ukrainie do 2017 r. Dopytywany o możliwość eskalacji konfliktu wokół Ukrainy prezydent opowiedział: "Tak, tylko że myślę, że to już by się skończyło dla Rosji dużo gorzej niż w sprawie Gruzji". Zapytany o to, czy podpisze akt ratyfikacyjny Traktatu Lizbońskiego - który w opinii wielu polityków europejskich pozwoliłby UE liczącej 27 państw lepiej i sprawniej działać m.in. w obliczu takich kryzysowych sytuacji, jak w Gruzji - Lech Kaczyński odpowiedział, że "jego decyzja dziś nie ma znaczenia". - Decyzję ma Irlandia - powiedział prezydent. W czerwcu Irlandczycy odrzucili Traktat w referendum; coraz częściej pojawiają się głosy o potrzebie zorganizowania ponownego referendum. - Natomiast - ja bym się tutaj chciał szczególnie zwrócić do moim rodaków - proszę pamiętać, że Unia być może i będzie mogła szybciej działać, ale powstaje pytanie jak? - powiedział prezydent. Unia - dodał Lech Kaczyński - "może działać w sposób szybki, ale niezwykle wręcz - powiedzmy - nawet strachliwy; a może działać w sposób odważny". - I tutaj Traktat Lizboński w niczym nie pomoże. Ba - nawet reguły tego Traktatu tych śmiałych mogą zdetonować niejako - powiedział prezydent. Jednak - jak stwierdził - nie sądzi "aby Polska była tu przeszkodą". W opinii Lecha Kaczyńskiego, "musi być powtórzone w Irlandii referendum i muszą być podpisy państw, których nikt nie pogania, bo przecież Niemcy też nie ratyfikowały (Traktatu)". Prezydent był też pytany o wspólną podróż z premierem Donaldem Tuskiem na szczyt do Brukseli. - Ja premiera - bywało lepiej lub gorzej - ale dobrze znam od 25 lat, więc... - odpowiedział L. Kaczyński. - Rozmawialiśmy najpierw we dwóch. Później premier - który musiał być dziś na Westerplatte - z lekka zasnął. Bo on dziś o godz. 3. rano musiał wstać - nie dziwię mu się. Później rozmawialiśmy w trakcie obrad, przed obradami, w trakcie tej narady 9 państw, ja wtedy rozmawiałem z prezydentem Adamkusem, a później doszedłem na tę naradę. Nie, dzisiaj żadnych konfliktów nie było - mówił prezydent. Na pytanie, czy jest to zapowiedź czegoś na co wielu Polaków czeka, odpowiedział: "ja też czekam". - Naprawdę nie jestem tutaj stroną agresywną. Chcę tylko wykonywać swoje obowiązki - dodał L. Kaczyński.