Chodzi o ustawę z 22 listopada 2013 r. o postępowaniu wobec osób z zaburzeniami psychicznymi stwarzających zagrożenie życia, zdrowia lub wolności seksualnej innych osób. Podpisując tę ustawę w grudniu, prezydent zapowiadał, że skieruje ją do Trybunału. W lutym prezydencki doradca prof. Tomasz Nałęcz wyjaśniał, że zwłoka wynika z tego, iż prezydent nie chce przyczyniać się do podsycania atmosfery wokół sprawy Mariusza T. To właśnie przypadek T., skazanego w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców, jest wymieniany najczęściej w kontekście tych przepisów. Jego kara zakończyła się 11 lutego. W poniedziałek rzeszowski sąd okręgowy uznał T. za osobę stwarzającą zagrożenie dla innych i nakazał umieścić go w Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dyssocjalnym w Gostyninie. Postanowienie sądu jest nieprawomocne. Ustawa weszła w życie 22 stycznia. Na jej mocy sąd cywilny może umieścić osobę uznaną za stwarzającą zagrożenie - już po odbyciu przez nią kary więzienia - na leczeniu w ośrodku zamkniętym utworzonym w Gostyninie lub może nakazać zastosowanie wobec takiej osoby nadzoru prewencyjnego. O rozważenie skierowania ustawy do TK zwracała się do Rzecznika Prawa Obywatelskich i do prokuratora generalnego Helsińska Fundacja Praw Człowieka, uznając, że w istotny sposób wpływa na ograniczenie konstytucyjnie gwarantowanej wolności osobistej. "Nie będziemy konkurować z urzędem prezydenckim" We wtorek Prokuratura Generalna poinformowała, że przed ewentualnym zaskarżeniem ustawy chce zapoznać się z wnioskiem prezydenta. - Nie będziemy konkurować z urzędem prezydenckim, gdyż być może wniosek prezydenta uwzględni te zastrzeżenia, które może mieć prokurator generalny - powiedział prok. Maciej Kujawski z Prokuratury Generalnej. Wówczas - jak dodał - prokurator generalny poprzestanie na przedstawieniu stanowiska do tego wniosku. Z kolei RPO prof. Irena Lipowicz mówiła dziennikarzom pod koniec stycznia, że bada konstytucyjność ustawy. Zapowiedziała też przeprowadzenie wizytacji w ośrodku w Gostyninie. - Dyskusja wokół tej ustawy, zgłaszane liczne argumenty i wątpliwości, to jest jedna z najważniejszych debat w ostatnich latach w Polsce dotycząca praw człowieka i granic naszych wolności - powiedziała Lipowicz. Wielu prawników oraz część organizacji pozarządowych uznało, że ustawa może być niekonstytucyjna i naruszać zasadę niedziałania prawa wstecz. Resort sprawiedliwości zapewniał, że przepisy zostały dobrze przygotowane. - Minister Marek Biernacki mówił, że ponosi pełną odpowiedzialność polityczną za uchwalenie tego prawa, jeżeli zostanie ono uznane za niekonstytucyjne, złoży dymisję, i ja mogę powiedzieć to samo - mówił w listopadzie zeszłego roku - na finiszu prac legislacyjnych w senackiej komisji - wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski. Konieczność przygotowania takiej ustawy zrodziła się, gdy zwrócono uwagę na zbliżanie się do końca 25-letnich wyroków więzienia osób, wobec których pierwotnie sądy orzekły kary śmierci. Kilka miesięcy po ostatniej egzekucji 21 kwietnia 1988 r. rząd Mieczysława Rakowskiego ogłosił moratorium na wykonywanie wyroków śmierci - obowiązywało aż do formalnego wyeliminowania tej kary przez nowy kodeks z 1997 r. W 1995 r. do polskiego kodeksu karnego powróciła kara dożywotniego pozbawienia wolności. "Ustawa budzi wątpliwości" Po wyborach 4 czerwca 1989 r. - w grudniu tamtego roku - Sejm kontraktowy przyjął ustawę o amnestii. Na jej mocy skazanym na karę śmierci, którzy nie zostali straceni, zamieniono wyroki na kary 25 lat pozbawienia wolności. Niezależnie od tego polskie sądy orzekły jeszcze kary śmierci 9 osób: najbardziej znany przypadek to Mariusz T. Prace nad ustawą podjęto w 2012 r., od początku proponowane rozwiązania budziły wątpliwości prawne. Komitet Helsiński wskazywał w maju 2013 r., że przepisy "umożliwiające zatrzymanie w ośrodkach terapii osób skazanych w przeszłości, gdy przepisy takie nie obowiązywały", budzą wielkie wątpliwości, gdyż nikt nie może odbywać dwa razy kary za ten sam czyn. Negatywną opinię podczas prac nad ustawą zgłosiła także m.in. Krajowa Rada Sądownictwa. - Ustawa budzi wątpliwości w zakresie respektowania podstawowych zasad prawa karnego: niedziałania prawa karnego wstecz oraz niekarania dwa razy za to samo przestępstwo - wskazywała. Prezydent Bronisław Komorowski w połowie grudnia zeszłego roku podpisał ustawę - jak zaznaczał - "wsłuchując się w argumenty podkreślające konieczność zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom". Jednocześnie jednak biorąc pod uwagę opinie wskazujące na możliwość niekonstytucyjności przepisów postanowił skierować ustawę do Trybunału Konstytucyjnego.