Jeszcze w poniedziałek para prezydencka uczestniczyła w kolacji powitalnej wydawanej przez prezydenta USA Baracka Obamę dla uczestników sesji. We wtorek prezydent Komorowski odwiedzi Akademię Wojskową Stanów Zjednoczonych w West Point, gdzie spotka się z władzami uczelni, złoży kwiaty pod pomnikiem Tadeusza Kościuszki i zje lunch z kadetami. W środę przed południem prezydent wystąpi podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych, a następnie w towarzystwie małżonki spotka się z przedstawicielami środowisk polonijnych. Podczas tegorocznej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w przeciwieństwie do poprzednich, prezydent USA Barack Obama nie będzie miał osobnych spotkań z innymi szefami państw lub rządów. W trakcie wizyty prezydenta Komorowskiego w USA nie ma także zaplanowanego spotkania w cztery oczy z Obamą. Komorowski wraz z delegacją przyleciał do Nowego Jorku samolotem rejsowym. Tuż po starcie przywitał się z pasażerami, co wywołało niemałe zdziwienie. - Chciałem się przyłączyć do pozdrowień i do życzeń szczęśliwego lotu. Lecimy razem przez te dziewięć godzin. Ja lecę z okazji 67. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych i jest mi miło, że mamy przed sobą te parę wspólnych godzin - powiedział Komorowski. - To był pan prezydent? A leci z żoną? - dopytywała się jedna z pasażerek. Przyznała, że to dla niej "nie pierwszy raz, bo już zdarzyło jej się podróżować z byłym prezydentem Lechem Wałęsa". Inna pasażerka stwierdziła natomiast, że lecąc z głową państwa, "czuje się bezpieczniej". Z Nowego Jorku Agnieszka Szymańska (PAP)