Na spotkaniu ze studentami i kadrą naukową Państwowego Uniwersytetu Rolniczo-Technicznego (BGATU) Łukaszenka stwierdził, że "nasza elektrownia atomowa i rosyjska elektrownia atomowa w Kaliningradzie stoją w gardle zarówno Unii Europejskiej, jak i państwom nadbałtyckim". - Mają opóźnienia, nie udaje im się zbudować swojej elektrowni atomowej, nie są dla nas już konkurencją i dojdzie do tego, że będą kupować nasz i rosyjski prąd - dodał białoruski prezydent. W jego ocenie "rozgrywa się konkurencyjna walka i nasza piąta kolumna jest nastawiana do boju przeciwko budowie rodzimej elektrowni atomowej". Podkreślił, że dzięki uruchomieniu elektrowni atomowej Białoruś może zaoszczędzić ok. 5 mld m sześciennych gazu ziemnego. Pierwsza elektrownia atomowa na Białorusi będzie budowana w Ostrowcu, ok. 250 km na północny wschód od Grodna przy granicy z Litwą. W ubiegłym roku rozpoczęto prace przygotowawcze, ale położenie fundamentów dopiero nastąpi. Budowa w 90 proc. jest pokrywana z kredytu otrzymanego od Rosji, a w pozostałej części ze środków Białorusi. Elektrownia będzie się składała z dwóch bloków energetycznych o łącznej mocy do 2400 megawatów. Jej pierwszy blok ma zostać uruchomiony w 2018 roku, a drugi w 2020 r. Litwa ma zastrzeżenia co do budowy elektrowni atomowej na Białorusi. Przede wszystkim chodzi o uzasadnienie wyboru miejsca pod budowę oraz możliwy wpływ radiacyjny na ludność Litwy.