Przemawiając po zakończeniu środowego wideoszczytu UE w sprawie sytuacji na Białorusi, Nauseda nazwał polecenie Łukaszenki "co najmniej kontrowersyjnym". "Jedyną drogą do pojednania jest pokojowe rozwiązanie konfliktu" - ocenił. "Wobec społeczeństwa nie wolno robić nic, co mogłoby doprowadzić do przykrych konsekwencji" - dodał w rozmowie z wileńskimi dziennikarzami. "Mówiliśmy jednym głosem" Prezydent Litwy wyraził również zadowolenie z wideoszczytu. "Muszę przyznać i odnotować z wielką satysfakcją, że mówiliśmy jednym głosem i zajęliśmy zasadnicze stanowisko w sprawie wydarzeń na Białorusi" - podkreślił. Podczas obrad przywódcy państw i rządów UE zgodzili się nie uznawać wyniku wyborów prezydenckich na Białorusi z 9 sierpnia. "Wszyscy moi koledzy bez wyjątku zgodzili się, że wybory były zmanipulowane i nie były wolne i nie można uznać ich wyniku za legalny" - powiedział Nauseda na konferencji prasowej. Zdaniem litewskiego prezydenta UE "praktycznie" zdecydowała się na zastosowanie ukierunkowanych sankcji wobec białoruskich przywódców. Mają one zostać nałożone "w najbliższej przyszłości" na ludzi, którzy są odpowiedzialni za sfałszowanie wyborów i stosowanie przemocy wobec pokojowych demonstrantów. Nauseda zaznaczył również, że podczas szczytu kilkakrotnie wymieniono Litwę i dziękowano jej za rolę lidera w zaistniałym kryzysie. Bałtycki kraj jest w centrum uwagi od czasu, gdy główna rywalka Łukaszenki Swiatłana Cichanouska wyjechała tam po wyborach prezydenckich. Protesty na Białorusi Według oficjalnych danych ubiegający się o reelekcję Łukaszenka miał zdobyć 80,1 proc. głosów, a Cichanouska - 10,1 proc. głosów. Wielu Białorusinów uważa, że wyniki zostały sfałszowane. Podczas protestów powyborczych w kraju co najmniej trzy osoby zginęły, a 200 zostało rannych. W ubiegłym tygodniu zatrzymano blisko 7 tys. osób; wielu brutalnie pobito. Jest kilkudziesięciu zaginionych. W środę Łukaszenka nakazał siłom MSW by nie pozwoliły więcej na zamieszki w Mińsku.