W przededniu spotkania z okazji piątej rocznicy powołania Partnerstwa Wschodniego Turczynow poinformował Komorowskiego o aktualnej sytuacji na Ukrainie i działaniach, które ukraińskie władze zamierzają podjąć w celu stabilizacji sytuacji na Ukrainie - powiedział Sokołowski.Środa była kolejnym dniem politycznego napięcia wokół Ukrainy. USA, UE, a także władze w Kijowie zwróciły się tego dnia do Rosji, by użyła swych wpływów w celu powstrzymania wydarzeń na wschodzie Ukrainy, gdzie działają prorosyjscy separatyści. Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow oświadczył jednak, że Moskwa nie ma na nich wpływu. W nocy z wtorku na środę (czasu polskiego) z Ławrowem rozmawiał telefonicznie sekretarz stanu USA John Kerry. Zagroził Rosji dalszymi sankcjami, jeśli nie będzie ona realizowała porozumienia z Genewy dotyczącego deeskalacji kryzysu na Ukrainie. Kerry nalegał, by Moskwa publicznie wezwała separatystów na wschodzie Ukrainy do opuszczenia zajmowanych przez nich budynków administracji państwowej. Z podobnym apelem - by Rosja użyła swych wpływów w celu powstrzymania wydarzeń na wschodniej Ukrainie oraz by respektowała suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy - zwróciła się Unia Europejska. Rzecznik szefowej unijnej dyplomacji Catherine Ashton, Michael Mann, wezwał wszystkie strony genewskiego porozumienia do wdrożenia w pełni jego postanowień. Ocenił przy tym, że ustalenia realizuje strona ukraińska. Rosja ze swej strony zagroziła, że jeśli jej interesy na Ukrainie będą zagrożone, to podejmie działania takie jak w Gruzji w 2008 roku, gdy interweniowała zbrojnie. Atakowanie Rosjan oznacza atak na Rosję - ostrzegł Ławrow w wywiadzie dla anglojęzycznej telewizji rosyjskiej RT. Szef MSZ oskarżył Stany Zjednoczone, że w bezpośredni sposób kierują wydarzeniami na Ukrainie (co rzeczniczka Departamentu Stanu USA Jen Psaki nazwała wypowiedzią niedorzeczną). Dodał, że Rosja nie ma wpływu na ludzi działających na wschodzie Ukrainy.