Klaus oświadczył, że po dziesięciu latach na stanowisku prezydenta nie zamierza wycofywać się z polityki i po zakończeniu kadencji stanie na czele instytutu własnego imienia. Nie wykluczył również utworzenia w przyszłości partii politycznej. Pytany o trzy najważniejsze dokonania swojej działalności politycznej, uznał, że przyczynił się do skierowania kraju na tory gospodarki rynkowej, wprowadzenia standardowego systemu partii politycznych i pokojowego rozdzielenia Czechosłowacji. O zmarłym w 2011 roku prezydencie Vaclavie Havlu powiedział: "nigdy nie ukrywałem, że nasze poglądy różniły się diametralnie". Mówiąc o przyczynach swego eurosceptycyzmu Klaus wyjaśnił, że "jest coraz bardziej zaniepokojony kierunkiem, w jakim zmierza Unia Europejska". Zaapelował, aby obywatele powrócili do tradycyjnych wartości i skrytykował biurokratyczne krępowanie dynamiki gospodarczej kraju z powodu prawnych norm Unii Europejskiej. Oświadczył, że tylko przemyślenie całego modelu Unii Europejskiej może przywrócić porządek na kontynencie. Klaus wyraził także sprzeciw wobec "centralizacji, harmonizacji i uniformizacji Europy". Dodał, że demokracja może istnieć jedynie na poziomie państw narodowych. "Nie widzę we wspólnocie elementarnego systemu demokratycznego. Decyzje Brukseli są coraz bardziej odległe od zwykłego obywatela" - ocenił. Klaus nie szczędził również krytyki obecnemu centroprawicowemu rządowi Petra Neczasa. "To najmniej stabilny rząd mojej prezydentury" - powiedział. Przed południem ustępujący prezydent wziął udział w posiedzeniu gabinetu i po pożegnaniu z członkami rządu oświadczył na konferencji prasowej, iż "rząd premiera Neczasa nie wykorzystał szansy po wyborach parlamentarnych w roku 2010, mimo że miał duże poparcie obywateli i silny mandat do sprawowania władzy". "Podczas dwóch swoich kadencji mianowałem sześć rządów. Ale największe nadzieje i oczekiwania wiązałem z rządem premiera Neczasa. Wierzyłem, że gabinetowi, mającemu poparcie 118 deputowanych w 200-osobowej Izbie, uda się zreformować instytucje państwowe. Zawiodłem się" - zaznaczył. Premier Petr Neczas musiał bronić rządzącej koalicji wyjaśniając, że jego rząd zdołał przeforsować priorytety programowe mimo rozpadu jednego z ugrupowań koalicyjnych - Spraw Publicznych.