Minister spraw zagranicznych Finlandii Alexander Stubb w gratulacjach dla laureata napisał m.in.: "To historyczny dzień dla Finlandii. Jest pewne, że wszyscy czujący się Finami są dzisiaj szczęśliwi i dumni dzięki prezydentowi Ahtisaariemu". Gratulacje byłemu prezydentowi kraju przesłał też Jens Stoltenberg, premier Norwegii, który stwierdził w nich, że Mahtisaari swymi mediacjami w Europie, Azji i Afryce wpisał się do grona "twórców światowego pokoju". W Szwecji Anna Ek, przewodnicząca wpływowej organizacji pokojowej Svenska Freds, wyraziła zadowolenie z faktu, że Norweski Komitet Noblowski docenił wreszcie wieloletni wkład Marttiego Ahtisaariego w utrzymanie pokoju. Laureata określiła jako osobę "bezwzględnie zasługującą na tę nagrodę". Zupełnie odmiennie zareagował Jan Oeberg, przywódca pacyfistycznego Ponadnarodowego Komitetu dla Pokoju i Studiów nad Przyszłością (TFF) z szwedzkiego Lund. Określił on wybór Fina jako skandaliczny. Jego zdaniem niezależność Kosowa, gdzie Ahtisaari był wysłannikiem ONZ, uzyskano "nie drogą negocjacji, a przez bombardowanie Serbii, co nie miało nic wspólnego z pokojowym działaniem". Sam laureat powiedział, że "wybór dokonany przez Norwegów zaskoczył go". Wiedział oczywiście, że już dawno był nominowany do nagrody, a to, iż jej nie otrzymywał, odczytał jako "ostateczną dyskwalifikację". - Myślałem, że zaszkodził mi też fakt, że mam w sobie 12,5 procent krwi norweskiej - zażartował Martti Ahtisaari odwołując się do powiązań rodzinnych. Zapowiedział, że piątkowy wieczór spędzi z rodziną na uroczystej kolacji.